Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Muzyka - chynaa | Jak mam opisać swoje życie w kilku zdaniach? Muzyka to moje życie.
- Oasis - moja mała wielka mania. Chłopaki znienawidzeni i nie-modni w swojej modzie. Muza przepiękna.
- Tanita Tikaram - od dziecka, od kiedy pamiętam. Pierwszy album: winyl Rodziców. Potem się zaczęło. Najpiękniejszy głos żeński.
- Alanis Morissette - kiedyś na dźwięk jej dźwięku wpadałam w spamzy. Dziś ukochałam.
- Massive Attack - ambitni, inni, unoszący i dołujący, wedle uznania. Czasami chce się wyć.
- Everything But The Girl - zmienna "dwójka", teksty logiczne i nielogiczne, muza kojąca i kopiąca.
- James - ot, są. Żeby stworzyć album, który od A do Z będzie brzmiał jak Greats Hits trzeba być James'ami lub
- Manic Street Preachers - to samo. Za płytę "This Is My Truth Tell Me Yours" dziękuję uniżenie.
- The Beatles - i tu zamilknę.
- Renata Przemyk - całkowicie inna wśród innych, teksty Saranieckiej najpiękniejszą poezją w kraju nad Wisłą. Jak dla mnie, oczywiście.
- Sinead O'Connor - drapieżna i wrażliwa, urocza i straszna. "Nothing Compares U 2" - piosenka Wszechczasów.
- Suzanne Vega - kobieta ma talent. Potrafi luźno odegrać gitarowy kawałek przed kamerą, i to jak. I te piosenki.
- Ewa Błaszczyk - poezja śpiewana, aktorska? Zwał jak zwał. Zaczarowała mnie sobą. Kobieta Po Przejściach. Czuję związek dusz, ale to inna para Adidasów. Jestem z nią sercem.
- Hey - dobra, polska kapela. Niewinne wino - czym starsze tym... inniejsze. A Nosowskiej pod stopy dywany.
- Radiohead - za starsze rzeczy. Nowsze - nie skomentuję.
- George Michael - za środkowe. Ani stare, ani nowe. Miał taki okres, że chodziłam z głową w chmurach i otwierałam paszczękę.
- Happy Mondays - dziwnie grają, jakoś tak... na myśl mi James'a przywodzą. I przy nich i przy J. chce się tańczyć na ulicy z walkmanem na uszach. Czasami się to robi.
- Edyta Bartosiewicz - pamiętam, gdy ją zobaczyłam. Ależ niespodzianka... Nostalgia, melancholia, łzy, szaleństwo.
- R.E.M. - ciężko byłoby ich pominąć. Doceniam. Cenię. Słucham.
- Fun Lovin' Criminals - można ich śmiesznie kochać ;) Tchną optymizmem i luzem, ale czasami pozornym.
- Texas - coś jak wyżej, ale z kobietą na wokalu.
- Nine Inch Niles - za starsze dokonania. Ukłon.
- Leonard Cohen - facet ma rzeczywiście złoty głos, jak sam śpiewa. Siarczyście delikatnie po skórze przelatuje.
- .... i jeszcze, jeszcze sporo. | |
|