Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Re: Re: Re: BUNT..jest nam dzis potrzebny... - mariposa | Ja sie nigdy nie buntowalam. Wyszlam z zalozenia: no tak, swiat jest popieprzony, moznaby cos tam zmienic...ale. Ale, niestety, to czy zaloze czerwone sznurowki, czy ogole glowe gowno wszystkich obchodzi. Czasem obejrzy sie jakas babcia w cynglach jak dno od akwarium, splunie za ramie i tylez z mojego buntu. Mialam fazy na wszystko. Na metal, na grunge, na gotyk...czego sobie zyczysz. Ale nigdy, przenigdy, to co na siebie zakladalam nie mialo swiadczyc o tym, jaka jestem osoba. Nie chcialam, w dalszym ciagu nie chce nikogo szokowac z premedytacja, ale jesli taki wlasnie wywieram czasem efekt to trudno.
A co do manifestacji anty-makdonaldsowkich...hueh. Poszlam raz na jedna, zapewne w moich glanach. Nie chodzilo mi przeciez o mieso. Chodzilo mi o wyzysk. Z tego tez sie juz wyleczylam, nie bede tutaj przytaczac moich teorii-rzek, ale niech sobie bedzie maksronald, niech sobie ludzie wsuwaja ze smakiem chemikalia na patyku, niech babrza sie w jakiej tylko polityce lubia. Stwierdzam, ze swiata nie obroce o 180 stopni. Cholera, nawet o pol stopnia go nie obroce, ale jesli uda mi sie zmienic siebie na lepsze, siebie uchronic od tej calej szmiry, to bede mogla patrzec na siebie w lustrze z czystym sumieniem. Bo, kurcze, kim ja jestem, zeby dyktowac porzadek swiata? Stare powiedzenie, jesli chcesz zmieniac swiat, zacznij od siebie. Tylko ze, tak mi wychodzi, zycia nie starczy. Cos tam kiedys moze uda mi sie naprawic, ale - ughhh...napewno nie za pomoca kolczykow i czerwonych wlosow. Mialam, mialam, i jedno i drugie swego czasu i jak mi sie zachce, to znowu bede miec. Ale bedzie to kwestia kaprysu, a nie ideologii. | |
|