Cóż. Ja możliwość porozmawiania ze znajomymi mam tylko na imprezach, a wygłupów nie lubię. Zwłaszcza, że to nie są często "bezbolesne przytczki w nos", ale przykrości, które pamięta się na całe życie. Nie ma bardziej bolesnej broni i narzędzia tortur od śmiechu.