Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: zdrada, a sex - monique77 | Hmmm... masz racje, ze swiadomosc i ponoszenie konsekwencji sie nie wykluczaja. Jesli jest sie swiadomym to jest sie swiadomym konsekwencji, rezultatow takiej czy innej decyzji. Czym jest dla mnie odpowiedzialnosc...? Dla mnie ona jest dojrzaloscia do okazywania uczuc, do bycia z kims, zdawaniem sobie sprawy z tego, ze jest w moim zyciu ktos na tyle wazny, ze nie chce go ranic, oszukiwac.
Jesli nie mozesz czegos zmienic, olej to - przyznam, ze nie do konca zrozumialam co mialas na mysli. Jesli czujesz chec zeby kogos zdradzic i nie mozesz tego zmienic - to olac to czyli sie temu poddac..? Jesli ktos Cie zdradzi i nie mozesz tego zmienic to tez to olac? Jakos nie moge sobie tego uzmyslowic - wybacz mi moj syndrom Kubusia Puchatka.
Zgodze sie natomiast z tym, ze w zwiazku odpowiadamy rowniez za innych i musimy sie zastanowic co bedzie POTEM. To sie pewnie robi nudne ale znowu przytocze przyklad z mojego nieistniejacego juz zwiazku. Moj byly wyraznie nie zdawal sobie sprawy z tego jakie to bedzie mialo konsekwencje. Po prostu to zrobil. Nie wiem jaki to bedzie mialo wplyw na jego kolejny zwiazek uczuciowy, ale slad na jego psychice odcisnelo nie maly. Czy ta jedna noc byla tego warta...? Zburzyl swoj spokoj, moj, musi dojsc do ladu sam ze soba. Dlatego mysle, ze jesli to mialby byc jeden epizod, to naprawde nie warto...
Licza sie checi, panowanie nad soba, uczenie sie samego siebie... | |
|