12:32 / 03.09.2002 link komentarz (2) | Wymiana pogladow u Dory (powinnam podlinkowac, ale nie mam nastroju,0) dala mi do myslenia.
Napisalam, ze boje sie wyjazdu na stale za granice ze wzgledu na to, ze zostawilabym tu wszystko i wszystkich.
No, rzeczywiscie, monumentalna strata... Szybki bilans: wynajmowac mieszkanie mozna wszedzie, opieka zdrowotna nie moze byc nigdzie gorsza niz tu (do Chin i tak sie nie wybieram,0), praca? jo, teraz jest, za dwa dni moze jej nie byc. Przyjaciele, rodzina? To wazne, bez nich nie moglabym cieszyc sie zyciem. Ale wlasnie zdalam sobie sprawe, ze z najblizsza przyjaciolka w ciagu ostatnich dwoch lat widzialam sie moze cztery razy - rozmawiamy glownie przez internet, z mama, od kiedy zainstalowala sobie icq, nawet nie dzwonimy, net zalatwia kontakty rodzinne. To moge robic z kazdego miejsca na ziemi. Mezczyzna mojego zycia, ktorego nie opuszcze? Buahaha, no comments.
Nie mam nic, co mnie tu trzyma.
Tyle, ze kiedys zdazylo mi sie spedzic za granica troche czasu, bylam tam sama, nikt nie znal polskiego. Szalu dostawalam, nie trawilam tego szwargotu. Kiedy na ulicy uslyszalam w tlumie polskie "Kurwa" mialam ochote podejsc i przytulic menela.
Trzyma mnie tu polskosc. Bylejaka, szara, brudna, zlewajaca wszystko i wszystkich, trzymajaca sie koryta, chamska, ale moja. Mam ja w genach i nigdzie indziej nie bylabym szczesliwa. Ojczyzna, cholera jasna...
Kto ty jestes? Polak maly (ciagle narzekajacy, nic nie robiacy,0)
Qrwa
|