23:07 / 10.09.2002 link komentarz (1) | moj tata jest niepowazny - delikatnie mowiac
tak..rozpoczal sie rok szkolny, ktory dla niego jest ulubionym okresem jesli chodzi o nas - wtedy nam ciagle zakazuje, nakazuje, opierdala, mamy tylko sie uczyc uczyc i jeszcze raz uczyc..
zmierzam do tego ze dzis sie z nim poklocilam (bo nie mogl wytrzymac zeby mi nie dosrac bo na angielski pojechalam samochodem i gdy zapytal dlaczego tak zrobilam to odpowiedzialam ze bym nie zdazyla bo z mama dlugo bylysmy u fryzjera i musialam szysbko wrocic bo musze sie duzo dzis uczyc,0)
no i zadzwonil najpierw jeden telefon do mnie i po jakims czasie drugi telefon.bum.tata wpadl w szal...sdkduhzs;fd.bo przeciez ja sie w ten sposob nie moge uczyc.i mam z tym cos zrobic (ja juz przerabialam z nim ten temat i nawet chyba juz o tym kiedys pisalam,0)
mianowicie oznajmil ze nikt ma do mnie nie dzwonic po poludniu i wieczorem i jelsi ja tego nie zalatwie to on to zrobi..i tak na marginesie - mam zrobic najwyzej GRAFIK kiedy mozna do mnie dzwonic..
kurwa.wlasnie w tym momencie placze z bezsilnosci...
on to wszystko mowi powaznie i jemu NIE DA sie tego przetlumaczyc bo on i tak wie swoje. TO NIE MA SENSU wierzcie mi...
on jest chory.to nie jest normalne.
niech nikt mi nie mowi ze mnie rozumie bo tak nie jest..nie jest na pewno..nie mowcie ze macie tak samo..no sory - moze i macie ale na pewno nie czujecie tego co ja kiedy takie szopki sa codzennie...
bylam u fryzjera dzis.i gowno.ryczalam znow jak cholera.jestem obcieta za krotko.ja tak nie chcialam...
i w ogole...wiecie..nie bede sie nad soba rozczulac bo juz mi sie nie chce.ja po prostu nie akceptuje siebie takiej jaka jestem i juz. |