2002.09.16 19:02:09 |
link | komentarz (0) |
'Wycieczka' Leże sobie na łóżku. Kumpel zaczyna opowiadać o gościu, którego ostatnio spotkał. Jakiś 30 paroletni, zapalony metalowiec. Opowiada, a ja nie mogę odróżnić, czy to co mówi zdarzyło się naprawde, czy to jakiś dowcip, albo historyjka która ma mnie przestraszyć. Zaczynam się bać. Ale nie z powodu treści opowiadania. Boję się, bo wszystko zaczyna wydawać mi się nierealne.Dlaczego wszystko jest takie nierealne, dziwne? Kurcze, ja chyba umarłem. Czuję, jakbym był nieobecny, na innym świecie. Umarłem i nawet nie wiem kiedy. Już wiem, umarłem i po śmierci powtarza mi się moje ostatnie 10 minut życia. Nie chcę tego. To jest przerażające. Dlaczego wszyscy kumple, którzy są tu obecni mówiąc, próbują mi zrobić przykrość. Dlaczego gość który opowiada historyjkę, mówi to tak, żebym nie mógł odróżnić czy to coś zmyślonego czy prawdziwe. Tak wyglądały moje ostatnie chwile życia? Nie, to niemożliwe. Muszę sobie udowodnić, że to nieprawda. Ale jak? Najlepiej byłoby dotknąć kogoś żywego, i poczuć, że są realni. Nie, nie będę tego robił. Jeśli się okaże, że jednak żyję, to kumple się zaczną ze mnie nabijać, że jestem jakiś zboczony. Czuję zimny metal, to konstrukcja łóżka. Czyli nie jest tak źle. Coś czuję. Okno. O cholera. Już wiem jak umarłem. Wyskoczyłem przez okno z 15 piętra. Taka głupia śmierć? Będą o mnie gadać jak o wariacie, następnym, który popełnił samobójstwo skacząc z wieżowca. Nie mogę tak zginąć. Będę się trzymał łóżka. Boję się, że nawet jeśli ja nie chcę wyskoczyć z tego okna, to jednak nie mam kontroli nad moim mózgiem. A jeśli da sygnał mojemu ciału, żeby podeszło do okna i skoczyło? Cholera, tak chyba zginąłem, taki był powód. Chwytam się mocniej łóżka. Nie ma żadnego sznurka żeby się przywiązać? Dlaczego ja mieszkam na 15 a nie na parterze? Nawet jakbym skoczył, to nic by mi się nie stało. Wszystko przeciwko mnie. Słyszę jakiś wrzask na korytarzu. To portierka. Drze się na kumpli. Aaaa, poszli zapalić fajki i palili pod czujnikiem dymu przy moim pokoju. Włączył się alarm. No to mam juz przejebane. Na portierni wiedzą, że oni wszyscy przyszli do mnie. Jutro wyląduje na dywaniku u kierownika. Znowu. Teraz już mi tak łatwo nie przejdzie. Wyrzucą mnie z akademika. Wyrzucą mnie z uczelni. Jestem już przegrany. W sumie i tak pewnie za chwilę wyskoczę przez to okno, więc powinno mnie to walić. To dlaczego się tak przejmuję? Muszę sobie wmówić, żebym się tak nie przejmował. Ale cholera rodzice, znajomi. Co oni sobie o mnie pomyślą? Nie wiedziałem że tak zależy mi na tym, żeby mieli dobre zdanie o mnie. Nie wiedziałem, że bardziej niż śmierci boję się tego, że bedzie im przykro, że nie żyję. Robię tyle rzeczy, które mogą mnie przed nimi skompromitować. Jeśli się okaże, że żyję, to muszę przestać to robić. Ale czy żyję? Kiedy w końcu wyskoczę przez to okno? Nie no, wezmą mnie na sekcję zwłok. Wyczają, że paliłem maryche. Kolejna kompromitacja. Ale dziwny ten stan. Jeszcze się nigdy tak nie czułem po tym. Musiała być z czymś zmieszana, czymś przesączona. Z jakimś mocniejszym dziadostwem. No to ładnie. Niektóre środki powodują, że człowiek zaczyna widzieć potworki. Ciekawe czy ten dodatek tak działa? Chłopie, popatrz na rękę, jak ci wyrośnie z niej potworek to znaczy, że to tylko halucynacje a nie 'życie po śmierci'. Cholera, żaden skurczybyk nie chce wyrosnąć. Niech to się już skończy. Ile to działa? Jak to się skończy to muszę to gdzieś zapisac, dam tytuł 'wycieczka'. Wytrzymać tą godzinę, dwie. Później powinno wszystko wrócić do normy. Chyba że nie wróci. |