vincent // odwiedzony 49999 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (110 sztuk)
23:09 / 29.09.2002
link
komentarz (2)

A. pożyczył mi "Wykłady o literaturze" Nabokova. Niezależnie od trafności spostrzeżeń autora, największą przyjemność sprawia mi widzieć pełen pasji stosunek Nabokova do omawianego tematu. Doznaję rzadkiego rodzaju szczęścia i zadowolenia widząc kogoś wyrażającego tak silne zamiłowanie do piękna w literaturze.

Obserwuję jeden z popularnych kanałów IRC; po dokładnym przerobieniu tematu "iluzoryczność kontaktów internetowych" chcę jeszcze raz to sobie obejrzeć i chyba trafiłem w dobre miejsce.

N. zapytana, czego szuka na ircu, odpowiedziała "emocji". "Emocji psychologicznych". Na ircu łatwo tworzyć silnie emocjonalne sytuacje; dające takie samo natężenie emocji otworzenie się przed kimś, pokłócenie się lub inne działania w świecie rzeczywistym pociągają za sobą konsekwencje, które na ircu łatwo ominąć. To co, że emocje te są "iluzoryczne"; co to znaczy "iluzoryczne"? Oparte bardziej na fantazji niż na rzeczywistej sytuacji, ale dla odczuwającego nie czyni to przecież różnicy.

"Przychodzę po swoją dawkę dopaminy", powiedziała.

W dzisiejszym świecie mało jest możliwości powstawania napiętych i bogatych emocjonalnie sytuacji międzyludzkich. Konwencje i wszystkie te męczące zasady, których człowiek współczesny już nie musi cierpieć, dawały możliwość przeżywania wielkich emocji z powodu małych spraw, z powodu sztucznego piętrzenia trudności. Opowieści mojej nie żyjącej już prababci urodzonej w 1906 o ich inwencji w organizowaniu schadzek z pradziadkiem są dla mnie na to nawet mocniejszym dowodem niż treść fikcyjnych przecież romansów z opisywanych przez Nabokova dzieł literackich. I choć pozornie nie ma miejsca bardziej wolnego od konwencji niż irc, one się tam zaczynają samoistnie odtwarzać, w formach dobrze zapowiadających się ich sztywnością, co stwierdzam po opanowaniu kilku obowiązujących wzorców rozmów i przeprowadzeniu zaledwie jednej prywatnej konwersacji wykraczającej poza ten schemat.

W nocy przeżyłem starcie na kanale; poszło między innymi o zachowanie jednego z ircowników, który zdobywał serca kobiet w osobliwy sposób: witając je "pocałunkiem" złożonym z dwukropka i wielkiej ilości gwiazek, wypełniając nimi nawet dwie, trzy linijki tekstu. Zaskakujące było to, że sposób ten odznaczał się dużą skutecznością i powielanie tego nie wymagającego szczególnego wysiłku zachowania było odbierane jako okazanie ciepła, głęboko wzruszające co bardziej wygłodzone emocjonalnie ircowniczki. Dołączyłem się wówczas do frakcji zniesmaczonej, ale patrząc z pewnego dystansu, nie różni się to zasadniczo w swoim braku oryginalności od podarowania wielkiego kosza róż - tylko że kiedyś ktoś, kto rozdawałby kosze róż na prawo i lewo, musiałby ponieść nieporównanie większe koszty.