11:28 / 30.10.2002 link komentarz (4) | --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wrrr... OMC teściowie.
Temat rzeka.
OMC teściowie niby są dorosłymi ludźmi. OMC teściowunia przeszła
w tym roku na emertyurę. No taki wiek.
Generalnie zachowują się jak rozwydrzone dzieci. Do własnych dzieci maja stosunek roszczeniowy.
To dziwne co napiszę, ale są skrajnymi samolubami. Są.
Prawdopodobnie dlatego, że porównuję ich postępowanie z postępowaniem mojej mamy,
tak jaskrawe są dla mnie różnice. Moja mama jest emerytką od lat. Ma najniższą emeryturę.
Czasem ja, częściej mój brat, pomagamy jej finansowo. Mieszka sama, bez tego chyba nie poradziłaby sobie.
Eeee.... pewnie poradziłaby, bo co miałaby zrobić?
O co chodzi? Czuję się wykorzystywana. Oni ciągle czegoś chcą.
Remont ich domu - nasz problem.
Zawieźć dokumenty do innego miasta, bo teściowi się nie chce - nasz problem.
Teść ma lepszy samochód, więcej czasu i to jest jego praca - problem nasz.
Nie chodzi o to, że jestem na NIE i nie chcę pomóc itp. Dobra podam przykład.
OMC teściowa postanowiła zrobić sobie nową kuchnię.
Pojechałam z nią wybrać meble.
Doradziłam, pomogłam. Spotkałam się z babką z firmy i wynegocjonowałam 5% upust.
Zanim zrobią meble, trzeba kuchnię przygotować. Ok pomalujemy, zawsze malowaliśmy.
Tym razem jednak trzeba porządnie, więc poprosiliśmy naszego przyjaciela,
który jest niezłym fachowcem, o pomoc. Stwierdził, że trzeba wyrównać sufit
i takie tam nierówmości. Panowie (ONK i kolega,0) zabezpieczyli meble, okna, zaszpachlowali sufit.
Niestety szpachla musi wyschnąć. Potem oszlifują na gładko i dopiero można malować.
I tutaj problem, bo teściowunia musi mieć NTYCHMIAST wszystko.
Rano telefon: dlaczego jeszcze nikogo nie ma do malowania?!
ONK dostał piany (zgadnijcie na kim się wyładuje?,0).
I tak jest ze wszystkim. Ja myślę, że to stąd, że nie umiemy odmawiać.
OMC teściowej zabrakło galaretki do ciasta. Samochód stoi przed domem, córka posiadająca
prawo jazdy w domu (razem pieką ciasto,0), ale dzwonią do będącego właśnie w pracy syna,
który jest między basenem córki, a pilnym spotkaniem żeby przywiózł im galaretkę
(zaznaczam, że nie mieszkają z synem w jednym domu i nijak mu po drodze,0)
Nie zdąrzył kupić. Pojechał na spotkanie do klienta. Nie chcecie wiedzieć jaka była o to awantura hehe.
No trochę się wygadałam, chociaz mogłabym tak długo niestety :(
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------- |