12:54 / 10.11.2002 link komentarz (0) | Podobno to dzis mija miesiac. M i e s i a c ! Dziwne. Jakis czas temu mowilam, ze ja nie chce nic swietowac. Ze uwazam, ze jest to pozbawione sensu, zbedne zamieszanie blablabla. Ale teraz wlasciwie nie mialabym nic przeciwko. Co tu duzo mowic, mam po prostu ochote na jakas niespodzianke. To bardzo egoistyczne, wstretne i ogolnie a fe. Ciekawe, czy bedzie jakas niespodzianka.
A wlasnie. Ostatnio znalazlam niespodzianke u siebie w skrzynce pocztowej. Oto i ona:
Biala zima zmrozila wszystko dookola. Ulice swiecily pustkami. Nieliczni przechodnie przeklinali pod nosem swoj los - dlaczego ja, dlaczego jest tak zimno, niech to ges kopnie. Reszta siedziala w swoich wlasnych zakatkach, rozdzielone pary zatapialy sie w smutkach tesknoty. Nie wszystkie. Oni tego nie musieli robic. Mieli swoj swiat - cieply, przytulny. Odbyli krotki rytual przejscia, zabezpieczenie sie przed zmeczeniem, tabletki zwalniajace metabolizm. Potrzebowali tylko swoich jazni, cialo bylo zbedne. Podlaczyli sie, weszli. Seria blyskow, ktorych nie bylo przed oczami. Nieprzyjemne momenty przejscia.
Kiedy odzyskali ostrosc zmyslow, zaczeli sie ubierac. Postanowili dzis pojsc ogladac uroczystosci przesileniowe odbywajace sie nad brzegiem pobliskiej rzeki. Ona wybrala dla siebie dluga, fioletowa przechodzaca stopniowo w czern suknie, okraszona mikroskopijnie malymi swiecacymi elementami. Tworzyly niesamowite wrazenie, suknia tetnila zyciem. On pojawil sie w obcislych czarnych spodniach oraz odpowiadajacej koszuli. Pocalowali sie, sensory do ktorych byli podlaczeni przekazaly informacje do mozgu, czuli to dokladnie tak, jak w swiecie, w ktorym zyli na codzien. Trzymajac sie za rece udali sie nad rzeke. Nie odzywali sie, chloneli ten ich wlasny swiat, jakby byli tu pierwszy raz. Zapach otaczajacej ich roslinnosci przyjemnie laskotal w nozdrza. Nad nimi migotaly gwiazdy. Byli u siebie. Uwielbiali te spotkania. Tutaj zapominali o chlodzie.
Takie cos mile. Na zimowy poranek w sam raz.
np: Apoptygma Berzerk - Love Never Dies (concert version,0)
|