00:12 / 26.11.2002 link komentarz (0) | Dawno nie spedzilam w kinie tak milych i cieplych chwil jak dzis, ogladajac Ediego.
Film, ktory zrobil na mnie naprawde wielkie wrazenie, jednak takie, ktorego nie potrafie zwerbalizowac. Cala droge do domu staralam sie sobie wyklarowac, co tak naprawde moglabym o nim powiedziec, jednak ciagle jest to wszystko zbyt mocno osadzone tylko w sferze emocji. Po prostu nie potrafie tego opowiedziec. Czuje, podoba mi sie to, co czuje, ale nie potrafie powiedziec. Nawet nie wiem, czy moglabym jednoznacznie stwierdzic, czy jest to film optymistyczny, czy wrecz przeciwnie. Na pewno jest pelny prostych, ale bardzo madrych mysli, ktore - przez to, ze wypowiadane sa w taki a nie inny sposob, przez osobe w takiej sytuacji zyciowej - bardzo daja do myslenia. I nawet jesli nie ze wszystkim sie zgadzam, nie wszystko, co zostalo powiedziane uwazam za rewolucyjnie odkrywcze, to okolicznosci w jakich dzieje sie akcja filmu robia z tych slow cos duzego. Wszystko bez cienia pretensjonalnosci. Naturalne, prawdziwe. To chyba glowna zaleta filmu. Jest bardzo prawdziwy. Nie ma sie wrazenia ogladania wymyslu czyjejs bujnej wyobrazni. Oglada sie czyjes realne zycie. Kogos bardzo wrazliwego, ale nie sztucznego. Do tego pieknie nakrecone, z bardzo dobrze dobrana muzyka.
To kolejny film, ktory w ostatnim czasie urzekl mnie takze kolorami - zielen, ktora sie tam pojawia jest tak soczysta, ze az slinka cieknie.
Pewna osoba powiedzial mi, ze gdyby uslyszala od kogos, kto widzial Ediego, ze 'To dobry film, zasluguje na Oscara', oskarzylaby go o kompletny brak wrazliwosci. Bo ten film jest tak pelen tresci, ze kwitowanie go 'kandydowaniem do Oscara' jest po prostu nietaktem :>
"A Wigilia jest wtedy, kiedy chcemy, zeby byla"
np: Twin Peaks OST
|