13:47 / 01.12.2002 link komentarz (1) | Sporo się dzieje, całkiem sporo. W piątek – lekkie rozczarowanie. Zanosiło się na ciekawą imprezę w Knurowie, gdzie główną atrakcją miał być duet Król Maciuś & Siwy. Niestety, obawy tego pierwszego przed występem sprawiły, że zrezygnował z wyjazdu. Wpływ na taką a nie inną decyzję miał też Siwy, który tylko połowicznie opanował materiał. Bez Króla nie było sensu jechać, tym bardziej, że w końcu i Siwy znalazł lepszy pomysł na spędzenie piątkowego wieczoru. Szkoda. Miało być tak pięknie... Nie zamierzałem jednak siedzieć w domu i po krótkim namyśle zadzwoniłem do Bora, okazało się, że nie ma żadnych planów i spokojnie mogłem zawitać w Centrum. Odwiedziliśmy wypożyczalnię, Plusa (piliście kiedyś 10%-owe piwo Imperator? Nawet idzie przełknąć,0), potem trafiliśmy na Plac Krakowski, rampa okazała się odpowiednim miejscem na dłuższą pogawędkę. Ogólnie było spoko, jak to z Borem. Idealnie, że ziom miał czas i ochotę wyrwać się z domu, bo tak pewnie siedziałbym przed komputerem żałując, że knurowska impreza nie wypaliła. Bardzo nie lubię sytuacji, kiedy nastawiam się na coś, odliczam godziny do tego wydarzenia, a potem (najgorzej, jeśli w ostatniej chwili,0) okazuje się, że nic z tego. Koniecznością staje się znaleźć inne rozwiązanie, bo z trudem przychodzi nie robić nic, albo oddać się domowym zajęciom. Parokrotnie mnie to spotkało, zasługa niektórych osób (pozdrowienia, Ania,0).
Sobota... lokale oczywiście porezerwowane, więc zdecydowaliśmy się (ja, Albin, Iwona, Dominika,0) na tradycyjny sposób melanżowania: na świeżym powietrzu. W Piaście niezbędne zakupy, a stolik w lokalu zastąpiła nam parkowa ławka. Warunki idealne, za wyjątkiem niezbyt wysokiej temperatury. A i tak było gorąco. Aż do samego końca, tj. pożegnania pod blokiem na ulicy Czajki, już na Sikorniku, o wpół do pierwszej w nocy. Przemyślenia? To dopiero początek.
|