13:25 / 05.12.2002 link komentarz (0) | Trudne decyzje pozostawione na pastwę mych przeciążonych komórek nerwowych. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i nie jest. Sama kręce sobie dziurę w głowie, widać osoby drugie nie są do tego niezbędne. Najgorsze, że to nic nie daje. Nadal jest potwornie ciemno i w dodatku jeszcze zimno.
wszystko zostało oszklone i chodzenie sprawia mi coraz wiecej bólu. To chyba i tak nie jest najgorsze. Wciąż dławią moja dusze obawy i lęki o to co juz nie długo się stanie. Teraz już to wiem: wcale nie bedzie tak świetnie. Nie będzie miło, bo nikt nie bedzie miał czasu. Nie bedzie wesoło, bo nikt nie bedzie wesoły. Czemu tu sie dziwić? Ale bedzie jedno...Wreszcie bedzie czas na naukę umierania.
Śmierć zawsze bedzie dla mnie czymś strasznym. Nie jestem gotowa. Ktoś mógłby mnie nazwac tchórzem. Pewnie nawet by się nie pomylił. To jednak nie tylko to. To wynika ze mnie, z tego w co wierzę.
Jakim ja jestem człowiekiem? Na to pytanie chyba nie uzyskam odpowiedzi. Nie to pierwsze, i nie ostatnie.
Szczęście cóż za abstrakcja! Jestem taka szczęśliwa. Powinnam być. Powinnam być. Mam przecież tak wiele podczas gdy wielu nie ma nic.
Czy w życiu mam się kierować utylitaryzmem? Przecież egoizm to pierwotna i chyba właściwie jedyna istniejaca cecha. A jednak nie wiem, czy decyzje, ktore zamierzam podjąć są słuszne.
I znów ujawniła sie zazdrość. Nie, nie tak głęboka jak w piosence. Nie podejrzewałąm siebie jednak nawet o taką. Co sie ze mną dzieje? Złudzenie?
Chyba muszę sobie kupic tę książke o "poznawaniu siebie". Może wtedy zrozumiem niektóre sprawy...?
|