keb // odwiedzony 65178 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (219 sztuk)
09:06 / 07.12.2002
link
komentarz (0)
Na dworze zimno, ale wcale nie postawiłem na ciągłe siedzenie w domu. Cóż, czasem pomysły nie są najlepsze i zdecydowanie źle się kończą (interwencja policji, a my tylko chcieliśmy za bezpieczny weekend...,0), ale okres należy do ciekawych.
Dwukrotnie byłem na roratach - zasługa Dominiki, od której wyszła propozycja. Po bardzo długiej przerwie mogłem przypomnieć sobie, jak wyglądają te msze. Wrażenia? Bardzo pozytywne. Po zmroku, przy zgaszonych światłach, a zapalonych jedynie świecach i lampionach na ołtarzu, w kościele tworzy się specyficza atmosfera. Wygląda on zupełnie inaczej, niż zwykle, klimat sprzyja kontemplacjom, łatwiej jest się odciąć, zapomnieć o codzienności. Szkoda, że po 15 min. wszystko wraca do normy i wnętrze kościoła znów ogarnia jasność, ale symbol to symbol. Stanę się chyba stałym uczestnikiem roratnich mszy św, o ile Dominice nie będą przeszkadzały spojrzenia księdza Macieja, lub pobliskich staruszek, odwracających się za każdym razem, gdy otwieram buzię (wiem, że tak nie wolno,0). Może uda się nawet uodpornić się na potworny chłód, który towarzyszy nam po wyjściu z kościoła. Ewentualnie poczekamy do wiosny.
Znacznie cieplej jest za to u Iwony, u której miło się spędza czas w naszym wspólnym, 4-osobowym gronie. Polubiłem tą dziewczynę, miewa momenty, że luzu ani trochę jej nie brakuje, potrafi być interesującym rozmówcą, no i znosi alkoholowe wybryki swojego chłopaka, za co najwięjszy podziw. Spotkania u niej dostarczają przyjemności, gra odpowiednia muzyka, sypią się żarty, i mamy poczucie chyba poczucie, że nie jesteśmy na tym świecie sami. Zżyliśmy się trochę ze sobą, nie? Dziś w miasto wyruszamy, ciekawe, na ile elokwentny będzie to melanż.
Mikołaj to dzień, jaki lubie, wszyscy są weselsi, dużo sympatyczniej jest w szkole, w sklepach panowie w czerwieni i ze sztuczną brodą wręczają nam prezenty, nawet sprzedawcy zakładają czerwone czapki i nie żałują czasu na żarty z klientami. Szkoda natomiast, że obchody tego dnia w naszej klasie przyniosły przykrość. Otóż niektórzy na własną rękę postanowili nie brać udziału w zabawie i zwyczajnie zrezygnowali z zakupu prezentu osobie, którą wylosowali. Nie poważne, a wręcz chamskie. Dlaczego ktoś, kto uczciwie przygotował podarunek, sam ma go nie otrzymać? Ciekawe, jak rozwiąże tą sprawe nauczycielka. Niech tylko spróbuje nic nie zrobić, będzie miała ze mną do czynienia.