11:39 / 13.12.2002 link komentarz (6) | Mam zagwozdke.
Trza mi zmienic mieszkanie. Nie chce wiele, ale w warunkach, kiedy kawa wystyga w piec minut, a woda w podstawkach kwiatkow zamarza - nie da sie zyc.
I ok, znalezienie innego lokum i przeprowadzka to zaden problem.
Tyle, ze wynajmujac tamto mieszkanie wplacilam kaucje, a ponadto umowa byla tak skonstruowana, ze w wypadku, gdyby wlascicielka wymowila mi mieszkanie przed terminem, zobowiazana bylaby mi zwrocic wszelkie koszty, ktore ponioslam remontujac je.
Gdybym to ja zerwala umowe - trudno, nie odda mi nic.
Czyli w sumie jest tu mowa o sumie czterocyfrowej, ktorej sobie nie moge odpuscic.
i teraz JAK SKLONIC BABSZTYLA, ZEBY MI WYMOWILA?
oczywiscie nie moze to byc z mojej winy, wiec big-impreza nie wchodzi w rachube.
mam pare pomyslow, ale wszystkie niepewne.
moglabym jej powiedziec, ze dostaje pogrozki, ze ktos mi chce podpalic mieszkanie (wystraszy sie, bo to ta sama klatka, poza tym jej wlanosc,0)
moge napuscic kogos, zeby zadeklarowal jej, ze wynajmie za wieksza kase. Baba jest chciwa, pojdzie na to. Ale kto? Ona wszystkich znajomych zna, a nie moge prosic o taka przysluge kogos, kogo ledwo znam.
Mam zagwozdke, oj mam... zwlaszcza, ze wszystko na JUZ.
Jakies sugestie?
|