keb // odwiedzony 65137 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (219 sztuk)
13:32 / 13.06.2003
link
komentarz (4)
Właśnie wsuwam czereśnie, które wczoraj zbierałem z chłopakami na działce jednego z nich. Duże, dojrzałe, soczyste, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Oprócz tego, że w wyniku sprawiedliwego podziału łupu przyniosłem do domu sporą ilość, to w dodatku bardzo dobrze się bawiłem siedząc z Kubą, Hollem, Knapem, Pasiem i Emro na drzewie (a właściwie na dwóch,0). Z górnych partii gałęzi rozciągał się ciekawy widok na Sikornik, na tle zmierzającego ku zachodowi słońca. Czasem warto wznieść się wyżej, by więcej zobaczyć. Czereśnie posłużyły mi potem jako przysmak przy oglądaniu filmu, a był to "Heartbreakers", który urzekł mnie dwiema rzeczami: scenerią (Palm Beach, czyli plaża, słońce, zieleń, luksusowe hotele, sportowe samochody, kto grał w GTA Vice City wie o co chodzi,0) oraz parą głównych aktorek: S. Weaver, (przez jakiś czas mówiła z rosyjskim akcentem,0) oraz młoda i ładna Jennifer Love Hewitt. Historia dosyć ciekawa, o kobiecie doprowadzającej facetów do ołtarza w celach zarobkowych, i jej córce, która podczas jednego z takich numerów postanawia działać na własną rękę... ale się zakochuje. Szkoda, że film jest taki długi, przez ostatnie 20 minut, prawdę mówiąc, wyczekiwałem z niecierpliwością końca. Jako całość jednak obraz jednak lekki, łatwy i przyjemny, dla umilenia sobie wieczoru jak najbardziej wskazany.

Tydzień do zakończenia roku, tymczasem nie ma już w szkole mowy o lekcjach, chodzi garstka osób i albo rozmawiamy z nauczycielami na jakiś, najczęściej pierwszy lepszy, temat, albo coś oglądamy - dziś np. wziąłem kasetę ze starymi odcinkami South Park (ktoś kojarzy czterech małych, wulgarnych chłopców?,0) zapewniając klasie ubaw na historii i fizyce. Przy okazji sam przypomniałem sobie, ile uroku ma ten serial, bowiem ostatnia moja przygoda z nim miała miejsce chyba jeszcze w podstawówce. Nawet pani z angielskiego się śmiała, słuchając niektórych dialogów. Całe szczęście, że są jeszcze nauczyciele, których ta profesja nie pozbawiła resztek poczucia humoru, jak to zazwyczaj bywa. Brawo.

Co jeszcze? Z polskiego mam 4, to w sumie wysoko, nie liczyłem na pięć, i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie piątka u klasowej kujonki, która do perfekcji opanowała sztukę uśmiechania i podlizywania się pani, i to z niedostateczną z jedynego w tym semestrze wypracowania (pamiętam bzdury, jakie wypisywała, o pani Dulskiej jako indywidualistce, wyśmiane przez samą nauczycielkę,0). Ja dostałem wówczas 5, zbierając pochwały przed całą klasą. W ostatecznym rozrachunku jestem niżej. O jak słodko mieć tą świadomość...