22:28 / 02.07.2003 link | Ludzie tacy sami... Tylko ten chłopak ze złamaną ręka, ciągle zerkający kątem oka , w pociągu na trasie Słupsk-Gdańsk...
Na obiad pyzy ziemniaczane z paczki i buraczki ze słoika... Ciągłe przeczucie , że z jednej strony jestem zupełnie obca, a z drugiej strony straszny żal... Przecież wszystko trzeba będzie kiedyś zostawić...
Pierwsza w nocy... Herbata w słoiku po buraczkach, bo przecież wszystko jest już spakowane.... Szybko pije, ale jest jeszcze gorąca... Zostawiam ją na stoliku i biegnę szybko pod prysznic... Potem słowa: 'gaś światło, jutro wszystko dokończymy'... Zapominam o herbacie...
Już leże... Dźwiek pociągu pędzącego przed siebie nastraja mnie pesymistycznie... Nawet nie wiem kiedy łzy spływają mi na poduszeczkę, pod którą znajdują się moje ubrania złożone w kosteczkę... Żebym miała wyżej głowę... Duże łożko.. Teraz napewno nie uderzę się w ścianę... Nawet nie wiem kiedy , te wszystki myśli przeleciały mi przez głowę... Zasypiam....
|
|