niqita // odwiedzony 107691 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (489 sztuk)
22:45 / 05.07.2003
link
W pośpiechu kupiłam wiązankę kwiatów... Po drodze prawie biegłam... Zaczynało padać... Było za pięć piąta kiedy weszłam do kościoła... Chciałam usiąść zupełnie w tyle, żeby móc wszystko obserwować... Nie udało się... Zaciągnęli mnie do środkowej ławki... Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że wcale nie jest tak źle... Już prawie zaczynali, kiedy poczułam rękę na swoim ramieniu.... To była sąsiadka... Na pierszy rzut oka widać było, że przyszła obrobić ludziom tyłki... Siadła koło mnie pełna entuzjazmu... W przeciwieństwie do mnie, bo mi nie uśmiechało się tam siedzieć... Hmm ciekawe ile jeszcze w życiu zrobie rzeczy, które będzie wypadało zrobić...
Zaczęło się... Ojciec w skupieniu prowadził pannę młodą... Wyglądała pięknie... Zawsze marzyłam o takiej sukience.... Dopiero kiedy stanęła przy swoim przyszłym męzu zaczęłam się zastanawiac czy oni do siebie pasują... Ona filigranowa, dość niska, on wysoki, dosć dobrze zbudowany... Od razu było widać, że się kochają... Są 'rzeczy', których nie da się ukryć... Zaczęło mi się robić dziwnie... Sama nie wiem jak to nazwać... Łzy napłynęły mi do oczu... Wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na rozczulanie się... Po pierwsze wcale nie byłam z nimi emocjonalnie związana, po drugie zrobiłabym z siebie pośmiewisko, bo nawet rodzice pary młodej nie płakali... Uspokoiłam się, cały czas powtarzałam sobie w myśli , że nie ma powodu do rozczulania się... Potem padły piękne słowa... O miłości : 'Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą'. Potem nie mogłam o tym zapomnieć... 'Obudziłam' się w momencie, kiedy uzmysłowiłam sobie, że jestem kamerowana... Nie cierpię być sztuczna... Wtedy się tak poczułam... Potem usłyszałam sakramentalne 'tak'... Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie... Wyszłam z kościoła, złożyłam życzenia i pobiegłam do domu... Coraz mocniej padało...
Złapałam za telefon... Pierwszy sygnał... Nic... Drugi sygnał... Odebrał... Pojechałam... Poszliśmy do Gosi... Nie było jej... Po drodze rozmowy na tematy typu 'rzeka'... Zaczął mnie boleć żołądek.... Wróciłam...