"[...]
Spiewalo sie hosanne dla babci, co na msze,
gdy gliniarz mial alkomat, dlubalo sie nim w nosie.
Po lesie sie wartburgiem jezdzilo az sie grzal,
Z pijanym w sztok Slowikiem gadalo po niemiecku,
Meczylo sie dzdzownice, gdy Krawczyk Krzysiek gral,
Straszylo sie nawzajem najbielszym z bialych dzieckiem.
Im grubszy torf, tym glebiej odcisnac trzeba twarz,
Im zimniej, tym cieplejsza jest na zwirowni woda,
A Marian dzis powiedzial, ze ma za duzy staz,
Im ktos jest bardziej trzezwy, tym trudniej ma na schodach...
Lecz nagle Marian ze schodow spadl.
I calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
W jedna noc przezyl piec lat,
W jedna noc przezyl piec lat...
Tak duzo sie zmienilo, tak latwo zapomnialo.
Tak trudno dzis wytrzezwiec z niemocy i marazmu,
Slowiki gluchonieme, wartburgi zardzewiale,
I zon sie juz nie szuka, bo same sie znalzaly.
A moze to normalne, ze sie za duzo marzy,
Za duzo sie przezywa, gdy biegnie sie przez mgle,
|