20:21 / 01.11.2003 link | Witam w tym jakze smutnym dniu. Z samego rana wyjechalem do Falenicy bo tam wlasnie spoczywam wiekszosc moich bliskich. Zapalilem znicze, polozylem wiazki - standard. Pomodlilem sie troche i pospacerowalem. Takie chodzenie po cmentarzu sklonilo mnie do glebokich refleksji. Duzo myslalem. Zaczalem wspominac stare czasy. Humory babci Jozefinki, "wypady" na slodka bulke...no i Agnieszke. Wiem mam teraz wspaniala dziewczyne, ba! Kobiete! Ale...ale z Agnieszka bylo inaczej. Moze i nie bylismy wtedy zbyt dojrzali...ale czy teraz jestem? Ech to jest takie skomplikowane...Dzis pzypominalem sobie wszystko. Jaka byla piekna, wesola...Zawsze bawily mnie jej zarty. Robilismy razem wiele szalonych rzeczy. Potrafilismy rozmawiac godzinami. Czulem sie przy niej swietnie. O tak, bylem w niej zakochany. Ale gdy na to patrze z perspektywy czasu widze ze to nie byla tylko taka sobie zwykla milosc....przede wszytskim przyjazn. Tesknie za nia bardzo. Zdaje sobie sprawe z tego ze mozemy sie juz nigdy nie spotkac. A chcialbym. Chociazby po to zeby porozmawiac. Tak szczerze. O wszystkim i o niczym. Jak za dawnych czasow. Chyba by mnie nie poznala...tak sie zmieniliem...na lepsze mam nadzieje. Ciekawe jak ona teraz wyglada. W sumie nie minelo az tak duzo czasu. Ale jednak. A moze...a moze to nie tak jak mysle. Moze gdybym ja spotkal na ulicy nawet nie powiedziala by mi "czesc"? Moze spojrzala by tylko z politowaniem? Czasem korci mnie zeby tam pojechac. Tam gdzie mieszka a przynajmniej mieszkala. Mam teraz troche nowych znajomych no i Maje. Ale brakuje mi kogos takiego...kogos takiego jak Agnieszka...Jutro jade do Kosolegow na grob mojej swietej pamieci siostry. Moze wtedy ja spotkam? ... - Wasz pograzony w otchlani wspomnien i watpliwosci Eustachy M. O. |
|