13:10 / 25.11.2003 link komentarz (6) | Niektórzy mają dziwny nawyk: w obliczu jakiegoś niepowodzenia, które może oznaczać poważne konsekwencje w przyszłości (np. zła ocena w szkole, pogarszająca sytuację,0), ale tak naprawdę jest do naprawienia, zaczynają dramatyzować, czyniąc z siebie straceńców i męczenników, a z położenia w jakim się znaleźli - życiową tragedię. "Kolejna jedynka, to koniec, nie dopuszczą mnie do matury. No, to przynajmniej mogę przestać chodzić do szkoły... co tam, tyle jest szkół policealnych, gdzie przyjmują bez matury!". Drwina na drwinie, chociaż doskonale wiadomo, że wystarczy się nauczyć i nazajutrz wyjść na prostą. Ale nie, lepiej popłakać, zawsze ktoś pocieszy, wesprze, zacznie się litować... może to taka motywacja do pracy? |