14:08 / 27.11.2003 link komentarz (4) | Całe szczęście, że czasem nastroje są u ludzi tak zmienne. Zostałem dziś zaatakowany przez koleżankę porcją nieprzyjemnych uwag, pełnych złości, zdenerwowania i agresji. Kipiała niechęcią jak nigdy dotąd, wręcz krzyczała, że ma ochotę mi coś zrobić. I było to w jej oczach, oraz tonie głosu, wyraźnie wyczuwalne. Może zasłużyłem, może i nie, skończyło się w każdym razie tym, że minęły dwie godziny i wracaliśmy razem do domu... rozmawiając przyjaźnie, jak niegdyś, bez cienia tego niesympatycznego zajścia. I nie szedłem bynajmniej jej przepraszać... nie, żeby mi męska duma nie pozwalała, ale nie czułem akurat takiej potrzeby, wrogość uleciała spomiędzy nas naturalnie, bez niczyich starań w tym kierunku. Jak to mawiają niektórzy (chociaż z ironią,0) - rozpłynęła się w powietrzu. A może powinienem udawać niewzruszonego i ciągnąć konflikt, pokazać swój twardy charakter i nieugiętość. Ha, to byłby nie byle jaki dowód prawilności.
Miesiąc temu nosiłem grubą kurtkę, czapkę i wszystko inne, co chroniło mnie przed zimnem. Teraz latam w lekkiej kurtce, w dodatku rozpiętej, i raduje się, czując na swojej twarzy ciepło promieni słonecznych. Chyba idzie wiosna.
|