13:56 / 09.02.2001 link | no no arz, to ze strada bylo dobre, tez chcialem napisac, ale mi sie nie chcialo zbytnio. i kurwa wszyscy nie musza wiedziec o moich kurwa przejsciach w bevery hills. a co do beverly to wczoraj chooj nie chcial mi kasetki wypozyczyc, ale znajomosci ma sie duze i sie postaralem, ale to qpka...
strada
no co do strady, to ubaw byl jak cholerka. no sam nie moglem uwiezyc, ale kurde przeciez w horoskopie mi mowil gosciu z radia zet, ze bede mial aktywny dzien, i ze bede wrescie doceniony i ze wrescie mi cos wyjdzie. sie ucieszylem ogromnie.......
ale co do strady: to idziemy se od przystanku na miejscowke, oczywiscie jakis glupek se taguje na przystanku /arz/, a ja mowie ze paly jada. oczywiscie nie jechaly, ale koles sie przestraszyl, a to maluch bialy byl - hehehehe - zwalke niezla mialem. potem idziemy 50 m i znowu se koles taguje. se taguje i taguje, a ja patrze pomoc drogowa jedzie w moja strone i swieci do mnie swiatlami. ja mowie:
- arz, kurwa, pomoc drogowa spierdalamy....
on oczywiscie nie podjal zadnych dzialan i dalej tagowal. ja mowie znowu.
- arz, kurwa, jedzie pomoc i sie kurwa zatrzymuje.
on dokanczyl tagensa i wrescie spojzal. spokojnie looknal na goscia, ktory gasil silnik i otwieral drzwi wlasnie. cos tam pierdolil do nas, ale nie slyszalem bo spierdalalem............
potem w lasku, ktorwa mowie:
- no kurwa, co to sie dzieje, ze na stradzie juz nie mozna wrzucac niczego. mial byc lightcore, a bedze hc......ale looz.....
postanowilismy wrocic na miejscowe!!! patrzymy nie ma miejsca, a jak jest to mokre i chujowe niezle. poszlismy na filary......tam to dopiero sie dzialo....
filary
na ja tam miejscowe se znalazlem git, i ladnie kontury se zrobilem, ladnie mi wychodzi wszystko i wypelniam wszystko nowym fat'em. mowie:
K: no ars, cho no i no, pomozesz mi z outline'ami..../jaki masta ze mnie!!!/
A: jasne, jasne, zara ide. kurwa jak zimno jest, kurwa zmarzlem jak chuj.....
no ladnie arz mi pomaga, a tu nagle podjezdza zielony renault megane. ja patrze zatrzymuje sie i mowie, ze jedzie jakis sprzet. zatrzymal sie odob nas, otwiera okno od strony pasazera i krzyczy: ej, chlopaki. my tam zdygani, spierdalam. kurwa, juz drugi raz w tym dniu. jebnelismy sie glowami i teraz mam kurwa limo na poliku. spierdalamy na wiadukt, ale ja sie zatrzymalem. patrze na tych mastachow w samochodzie. jacys gsocie, i jeden kiwa do mnie reka. ja mu odkiwnalem, a on znowu krzyczy i dojezdzaja szczesliwi. jacys mastachy byli. yellow czy cus innego /dexta czy plazm, nie wiem!!!/. ale looz, wracamy ponownie dokanczac kolora.
ja nienawidze policji
no wrocilismy juz, i dokanczam swojego kolora, i looz jest fajnie wszystko wyszlo /pierwszy raz!!!/ zimno jak wpizdu. juz ladnie daje ostatniego taga (kabel*kablowski,0) i koniec...szcesliwy ze cos stworzylem. patrze zdala na wrzuta. looz wszystko. a to postanowilem, ze se jeszcze tagne na drugim filarze. podchodze, i w bloto sie wjebalem kurwa. patrze na buty, upackane jak chuj mojego kolegi /nie pytac skad wiem!!!!/. patrz gdzie arz - gdzies sie ukryl chuj. patrze w prawo, a ty kurw niebieski radiowoz sie wylania. ja od razu bez zastanowienia daje dzide i krzycze, ze palki jada. arz kurwa zycil moja montane na ziemie i sperdalamy przez 3 pasy jezdni autostrady torunskiej. dobrze, ze nic nie jechalo /dziwne troche!/, bo inaczej bylo by nie milo z twarza w blocie i z noga zyda na plecach.
paly, stanely obok naszej miescowy i zatrabily cholernie glosno. ale choja nam mogli zrobic. dupy im sie nie chcialo ruszyc. odjechali........uffffffff......wrocilem po puche i do domu okrezom droga......przy okazji zoabzceylem pelno nowych lamusow i innych diabelkow zbira, starego kumpla skrzata wrzuta widzialem i innych lamusow z kst.......
ale mnie palce kurwa bola od tego pisania...
szibciej: mozesz pisac na mego maila, chetnie se poczytam i cosik odpisze jak zadawnych lat..... |
|