keb // odwiedzony 65067 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (219 sztuk)
23:33 / 03.12.2003
link
komentarz (4)
Czas się wycofać, trochę odpocząć. Domowa izolacja, przy próbach ograniczenia czasu spędzanego przed monitorem, ma mnóstwo plusów: więcej czytam (dziś wreszcie dobrnąłem z czymś do końca, z "Dżumą" dokładniej, lekturę dwóch poprzednich książek zakończyłem gdzieś w połowie, pocieszam się, że do jednej z nich jeszcze wrócę,0), jestem w miarę na bieżąco z życiem szkolnym i tamtejszymi obowiązkami, wnikliwiej obcuję z gazetami (lista płac w "Wyborczej" - polecam,0), wreszcie słucham płyt od początku do końca. Życie samym hip-hopem nie satysfakcjonowało mnie nigdy w pełni, życie samym Internetem - tym bardziej. Po ostatnich wydarzeniach moja chęć uczestniczenia w tym, co dzieje się na gliwickiej scenie, drastycznie zmalała. Kilka niezdrowych objawów powychodziło na światło dzienne, ludzie zamiast zadowolenia okazują wrogość, wylewają swe żale na forum, wiecznie biadolą, jakby byli w tym wszystkim najważniejsi. Dość. Nie warto poświęcać czasu ani energii, próbować komukolwiek dogodzić. We własnym świecie, własnym domu, też można być szczęśliwym. Kto miał zostać ziomem, to choćby i mógł mieć jakieś powody do niezadowolenia, nim został. Niektóre spory są do załagodzenia, inne widać nie. Jedni nie trzymają swych pretensji w sercu miesiącami, inni tak. Wreszcie czeka mnie impreza, na którą pójdę się pobawić, wolny od ciężaru odpowiedzialności za przebieg wydarzeń. Wejdę, spokojnie posłucham, napiję się piwa. Niech scena żyje sobie swoim życiem. Tymczasem siedzę w domu i próbuję znieść pewne rzeczy... obojętność narasta, jakby już niedługo miała zapanować na dobre i jakby historia miała się powtórzyć.