10:01 / 11.12.2003 link komentarz (1) | moje kochanie było wczoraj badzo, bardzo odważne;*** ash nie mogem uwierzyć że to zrobiła, naprawdę podziwiam, bo wiem jakie to było dla niej przeżycie, moshe to śmieshne jest ale ja tesh siem schizowałem normalnie;p nie mogłem jush wysiedzieć w pracy, jak przyshła... widziałem jak siem jeshcze bała, tuliła siem do mnie, choć nie chciała spojrzeć w oczy;*** widziałem że all time jeshcze myśli, chciałem jej dać to poczucie bezpieczeństwa, tą świadomość że nic jej siem ne moshe stać, przytulić tak strashnie bardzo mocno, nie wiem czy mi siem udało... shkoda że nie mogłaś zostać u mnie dłużej, kotq dobshe że mash, że mamy to jush za sobą;***
a reshtę dzionka spędziłem na wizycie u fryzjera hihi i znowu trendy, krótkie włoski i na baseniku niom i na dłuuugim studiowaniu pewnego kobiecego forum...
a dzisiaj rano krótka rozmowa z rodzicami... i po raz kolejny doshedłem do wniosku że oni tak strashliwie siem boją ryzyka, tak dusho w życiu przez to stracili, zupełnie nie mogem ich zrozumieć, ten jakiś minimalizm w podejmowaniu decyzji: po co siem wychylać..., po co coś zmieniać... a co będzie jak siem nie uda... niech jush tak zostanie... eh niom spoko, skoro jush tacy są to niech jush tak zostanie, nie warto z tym walczyć bo i tak siem jush nic nie zmieni, najgorshe niestety jest to że pewnie zupełnie nieświadomie zashczepili tą jakąś głupią zachowawczość w mojej głowie, mam o to do nich bardzo wielki żal, jush tyle razy mogłem zmienić swój life... nie zmieniłem, właśnie przez ten strach, cały czas słyshę w podświadomości: nie ryzykuj, zostaw, przeciesh jest dobshe tak jak jest, walczę z tym, walczę all time, czy zwyciężam?? tak, udaje mi siem zwyciężać, ale porażki... porażki są dotkliwe i gryzą moje sumienie boleśnie niestety...
eh "...skamieniali, jak dinozaury...!!!" |