02:35 / 25.12.2003 link komentarz (3) | Najpierw o wigilii slow kilka... otoz moje nastawienie bylo w 100% negatywne co do tego calego przedsiewziecia. Ledwo co usiedzialem w atmosferze, za ktora z racji swojej hejterowskiej natury delikatnie mowiac nie przepadam. Moze wlasnie dzieki takiemu, a nie innemu nastawieniu nawet z deka sie ucieszylem z prezentow... hmm bylem nastawiony na totalna padake, na calkowicie beznadziejny wieczor, a jednak spedzilem go nienajgorzej. Nie bylo tak zle. No ale nie ma co sie rozwodzic na temat, za ktorym nie przepadam. Przez wiekszosc dnia (i jak widac znaczna czesc nocy,0) przez ostatnie dni nieustannie towarzyszy mi "Baldur's Gate II". Jestem z tego faktu niezmiernie zadowolony i uradowany, gdyz jeszcze wczoraj konczylem trzeci rozdzial w grze, a dzis rozpoczalem piaty :D Gram jak maniak, nie ma to tamto. Potwory padaja setkami pod ostrzem mojego miecza oraz ulegajac zakleciom moich łajzardów :,0) Definitywnie zblizam sie do draba, ktorego scigam. Jednak moze nie byc tak gladko i pieknie jak szlo mi przez ostatnie dni. Wraz z piatym rozdzialem zaczeli sie trudni przeciwnicy, a moje polozenie wcale nie jest ciekawe. Nie mam jak wrocic do "cywilizacji", moje "zapasy" sa na wyczerpaniu, a przede mna niezliczone boje z przeroznymi bestiami i wrogo nastawionymi osobnikami o wszelakich charakterach. Mialem dokonczyc pierwsza z nowego rozdzialu lokacje, ale zostala mi ponad polowa, a moje zmagania nie prorokuja ukonczenia tego poziomu w ciagu godziny, wiec postanowilem wylaczyc gre i isc do wyra. Zapewne w godzinach dziennych, tudziez jak wstane po 14 przysiade i znowu bede maniaczyl w Baldura :,0) |