22:06 / 05.01.2004 link komentarz (10) | Wycieczka trambajem jakby nigdy nic. Nie dosc, ze pizga, bo temperatura na minusie, to jeszcze nie ma gdzie usiasc. Jak juz usiadlem, przejechalem pare przystankow, to do mego dylizansu postanowil wsiasc pan sprawdzajacy bilety (kurwa jego mac,0). Sprawdza pierwsza osobe, sprawdza druga, a ja w tym czasie powolutku wyciagam portfel. Facet do mnie podchodzi i marudzi o bilet, wiec wyciagam jakis najbardziej z wierzchu razem z 2 nieskasowanymi, ktore sluza mi jako zabezpieczenie w naglych sytuacjach (choc dzisiaj nie zdazylbym ich juz sakoswac,0). Pokazuje facetowi bilet mowiac "to chyba ten". Frajer sie popatrzyl, oddal bilet i poszedl dalej. I niech mi ktos powie, ze bez biletow sie nie jezdzi hehehe. |