13:55 / 18.02.2004 link komentarz (2) | Przyciezkawy poranek. Z dachu tylko "kap, kap, kap"... odglosy topniejacego sniegu. Bardzo dobrze, niech na nowo sie ociepla i niech to cale biale gowno wreszcie stopnieje, bo teraz ani zimy z tego nie ma ani wiosny, tylko chlupa pod nogami. Topnieje juz niby od kilku dni, a jednak jeszcze w wielu miejscach sporo tego lezy. Potrzebne jest wieksze ocieplenie, bo przy 2 stopniach snieg topnieje zbyt wolno. Ale pierdole od rzeczy. Wstalem po 13, co wcale latwo mi nie przyszlo. Nadal jestem odrobine zaspany, ale zaraz wychodze do roboty... znowu to samo: baza, telefon, 100 razy wypowiedziana ta sama regulka, pisanie i powrot do domu. Po poludniu mam zamiar zajac sie wreszcie szkola... nawet w niej nie bylem ostatnio, a juz dosrali mi jakies zadania. Moze to i lepiej... nie moge calkowicie o niej zapominac, ale z drugiej strony zadania sa tak poryte, ze nie ma co. Chyba znowu pierdole od rzeczy. Tak sobie mysle... jutro mam zebranie, wiec bedzie dzien roboczy, ale w piatek moze w koncu zrobie sobie wolne... jeden maly dzionek. Nalezy mi sie i jest mi cholernie potrzebne. Za duzo zapieprzu bylo ostatnio, nie wyrabiam juz. Dobra starczy tego pieprzenia o niczym. Zawijam sie do roboty, joł :,0) |