rozpizd // odwiedzony 14610 razy // [nlog/last day/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (76 sztuk)
14:17 / 16.03.2004
link
komentarz (1)
Dzis nauczylam sie bardzo pozytecznej rzeczy. Pierwszy raz, przez trzy lata studiów, odwiedzilam czytelnie. Juz kiedys wprawdzie chcialam isc, ale wazne sprawy konsumpcji nowej marki piwa mnie od tego odwiodly... Dzis nie szlam sama, wiec dotarcie do celu zostalo uwienczone sukcesem. Wprawdzie pani czytelniczka ( nie wiem jak nazywa sie to wredne babsko pilnujace czytelni, ale to chyba jakis podgatunek bibliotekarki ,0) wydarla sie na mnie zaraz na poczatku, ze wnoszenie kurtek i plecaków jest zakazane. Kurtke odnioslam do szatni, ale z plecaka nie zrezygnuje.. Co ona sobie mysli, ze wyniose z tej ich zafajdanej czytelni jakies starodruki i inkunabuly ? Wprawdzie najnowsza ksiazka na pólkach jest chyba z 1960 roku, ale wapie zeby jakiekolwiek z tych dziel bylo warte wiecej od ceny makulatury..
Niemniej po godzinie zabaw z ksiegami ciezszymi od cegly, w czasie której zostalam piec razy upomniana za zaklócanie ciszy i raz poproszona o wyjscie ( nie dalam sie ,0), opuscilam ten przybytek rozkoszy intelektualnych i poszlam delektowac sie zdobyta wiedza nad kufelkiem duzego jasnego.. Gdyby nie to ze pózniej musialam jeszcze udac sie na cwiczenia z doktorem wygladajacym jak Gargamel, dzien uznalabym za bardzo udany.
Teraz ide troche po klawiszach pobrzdakac i tym sasiadów mych jak zwykle do bialej goraczki doprowadzic. Moze znów zaczna w rurki od kaloryferów mlotkiem uderzac ? Jak ja lubie te wzorcowe stosunki sasiedzkie..