19:08 / 25.03.2004 link komentarz (2) | Dawno, dawno temu, za górami i lasami, żyła sobie.. Może jednak zacznę inaczej.
Pełna entuzjazmu, opływając optymizmem, nasycona radością wstąpiłam wczoraj w progi mej uczelni kochanej głodem wiedzy wiedziona. Już po 20 minutach pierwszego wykładu głód ów się nasycił wystarczająco. Pan profesor mimo, że miał mikrofon wolał używać go tylko do nagłaśniania kaszlnięć. Słowo kaszlnięć winnnam umieścić w cydzysłowiu, bo mój idol raczej zanosił się kaszlem niczem stary suchotnik. Jedyną wiedzą jaką z tego wykładu wyniosłam, było podejrzenie, że pan profesor wypala 5 paczek "Bezrobotnych" dziennie. Z całego potoku wiedzy, jaki się z jego wyuczonej paszczy sączył, zdołałam wyłowić tylko: Mickiewicz, porównanie oraz pieprzyć. Ponieważ nawet mój niezwykle humanistyczny umysł nie zdołał sklecić z tego sensownego zdania, podczas dalszej części wykładu czytałam gazetę, coby głowisi mej głupotami nie zaprzątać. Wprawdzie mogłam czytać tekst wykładu na prezentowanych nam foliogramach, niestety napisane były one czcionką o rozmiarze 0,5 a ja sokołem będe dopiero w przyszłym wcieleniu.
Później było tradycyjne piwko, które pomogło mi odzyskać entuzjazm przed kolejnymi zajęciami. Pan doktor w ciągu 80 minut zdołał około 150 razy wspomnieć przypadkiem, że najlepiej jeśli będziemy się uczyć z jego książki, którą możemy nabyć bezpośrenio u niego w cenie hurtowej 32,98 zł. Dodatkowo osoby, które zapłacą w ciągu tygodnia będą zwolnione z jednego kolokwium. Podejrzewam, że była to delikatna kryptoreklama.
Niestety 20 minut przed koncem zajęć zostałam usunieta z sali, bo wyszło na jaw, że to ja dorysowałam wąsy panu doktorowi na zdjęciu w gazecie, którą nam pokazał.
W terminie nieco późniejszym miałam zaszczyt przewrócić na schodach mojego profesora nowego, jest to więc kolejna osoba w mojej kolekcji (ale o tym innym razem,0). Semestr, jak widac, jest bardzo ambitny. Już nawet powiadomiłam matulę, że powinna zacząć szukać mi jakiejś pracy, np. przy kopaniu rowów, czy układaniu strzechy słomianej na mazurskich chałupach. Sęk w tym, że ja nie nadaję się do żadnej pracy fizycznej i pewnie stamtąd też szybko wylecę.
KONIEC
|