14:47 / 28.03.2004 link komentarz (2) | Szlachetny ziom Flint (wraz z Cess,0) postanowił odwiedzić nasz piękny, śląski region, chcąc przepytać Igora w związku z artykułem i zrobić wywiad z Kastą, toteż wspólnie trafiliśmy do nowego (tzn. ma już chyba z dwa lata, ale poprzednio byliśmy jeszcze na Bogucicach,0) IGS Studio, goszczeni przez sympatycznego producenta, pochłoniętego ostatnio pracą nad płytą Dużego Pe. Puścił materiał i po pierwszym kawałku wiedziałem, że jest to płyta, którą trzeba będzie mieć, brzmi po prostu rewelacyjnie, zwłaszcza na takim sprzęcie, oddającym wszystko, co album w sobie kryje (ciekawie, czy kiedyś się dorobię...,0). "3 miesiące robiłem master, po 8 godzin dziennie" – mówi IGS. "Ludzie pewnie tego nie usłyszą" – dodaje ze smutkiem. "Może przekroczy 5000" (sprzedanych egzemplarzy – przyp. Keb.,0) – podsumowuje. Drodzy czytelnicy, nie bądźcie w tym przypadku zatwardziałymi piratami, warto mieć oryginał i niech nie odstraszy Was label, od którego polityki Igor po oddaniu materiału się odcina, "Sinus" to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana dobrego rapu w języku polskim, wiem to na pewno. Usłyszałem też kilka gorących hitów z "Na Klucz" (zostało 8 utworów, po nagraniu 30,0), a także to, co odpadło, w tym panów Majkela i Kecaja, których bit musiał mieć Fokus. Szkoda, szkoda, ale mój lokalny patriotyzm niewiele tu pomoże, IGS nie jest zachwycony efektem, a pamiętając, że ma do dyspozycji setkę pierwszoligowców, trudno mu się dziwić. Ten sam los spotkał Anię Sool. "Gdzieś znikła. Przestała się odzywać". Są za to dziesiątki innych, ciekawych postaci, Gutek, Bas, O.S.T.R. czy rozśpiewany Moral, wszystko na świetnych, ciepłych i płynnych bitach (bałem się wszelkich udziwnień z perkusją, jakie IGS’owi się zdarzają, chociażby na PIH’u, ale na szczęście przestał kombinować,0). Ogółem, eleganckie studio, multum sprzętu (szczegóły w kolejnym Ślizgu,0), gitara, fotele i "Kalusie" z pobliskiego sklepu. Plus kapitalna muzyka.
Potem trafiliśmy do Mega, gdzie spotkaliśmy elitę gliwickiego hip-hopu: Majkela, Anię Sool, Keczapa, Skorupa, Styl V.I P. (grali support,0), a nawet SadaMMa (a to i tak tylko część fanów Kasty u nas w mieście,0). Wywiad z Wallym i Guralem przebiegł sprawnie, koncert – znakomicie (żywiołowy duet z mocnymi głosami, scena to zdecydowanie ich miejsce,0), później oddaliśmy się towarzyskim rozmowom, z czasem przysypiając (może na skutek zmęczenia, może ilości wypitych browarów, a może to magiczny wpływ Keczapa, którego momentami nie da się znieść, spragnionym szczegółów polecam wpisać w końcówce linku "flintelekt" zamiast "keb",0). Będąc tam zdałem sobie jednak sprawę, że wciąż bardzo lubię klimat imprez, klubową duchotę, ścisk, grupę rozszalałych, unoszących ręce ludzi, wsłuchanych w dobry rap na żywo, i mnie między nimi. Nie mówię o pijanych elo-ziomach czy szalonych nastolatkach, którzy mogą denerwować, tylko o fanach, fanach hip-hopu, chcących się bawić, kiwać głoswą i czerpać z koncertu całą esencję: mocny bit, tłusty bas i żywiołowych MC's z flava. Nie zamieniłbym na nic innego. Póki co.
|