09:41 / 13.04.2004 link komentarz (2) | heh niom i tak wyshedło że nie pisałem przez all święta, ale jakis taki zabiegany byłem...;p a święta hmm, trochem stresujące ale bardzo ważne chyba dla mnie i dla kasiuli... sobotka przedświąteczna, a przynajmniej jej pierwsha część cudowna;* raniutko w kościółku z koshyczkiem;* potem dushe i koshtowne zakupki;p hihi a potem, a potem najcudowniejshe chwilki z całych tych świąt, spędzone u kasi w pustym domeczku, w kochanym łóżeczku;* mmm tak niespodziewane i tak excytujące;* tak to był najlepsiejshy sex;* i byliśmy ze sobą długo i gdyby nie fakt że musiałem wyjechać bylibyśmy dłużej... niom ale niestety... a wyjechać musiałem do rodzinki na śląsk, na kilkanaście godzin tylko na shczęście, na najdziwniejshy chrzest na świecie... moshe pozostawiem to bez komentarza, bo to co siem tam działo jest jush dla mnie jakimś fanatyzmem religijnym... niom fakt faktem że musiałem zostawić kasię samą i zabawiłem tam poł sobotki i prawie całą noc, bo wróciłem dopiero w niedzielle o 5 rano... i jeshcze grrr na dodatek gdy wracałem śpieshąc siem bardzo, cholerny fotoradar zrobił mi zdjęcie, oj bo chyba bardzo bardzo jechałem za shybko i jak dostanę jakiś dushy mandat to nie ręczem za siebie...
niom i niedziella wielkanocna... dzionek dziwny bardzo, najpierw śniadanko rodzinne tradycyjne... i nie mogem powiedzieć bo miło było... a potem poshedłem po kotka;* i hihi musiałem ją prawie przyciągnąć do mojego domq, tak siem biedna stresowała;* eh smutno było po drodze, niom ale jak jush dotarliśmy to hihi siem okazało że jest bardzo milusio i że te stresy były zupełnie niepotrzebne... ej i mi było tak cudownie, być z rodzinką i mieć kasię przy sobie... siedzieć przy stole i tulić ją do siebie, jej byłem z niej taki dumny...;*** niom potem siem niespodziewanie okazało że kotek musi jechać gdzieś z rodzicami, eh poczułem siem jakby oshukany, ale hihi po niedługim czasie, równie niespodziewanie wróciła do nas;* bo jak sama mówiła dobshe siem u nas czuła... eh jestem shczęśliwy;* tHx kotq za to że siem nie wystrashyłaś, tHx że byłaś w tym dniu przy mnie;* tHx za to cudowne uczucie radości;* niom i niedzielle zakończyliśmy chwilką czułości u kasi w domq...
i poniedziałek... hihi a to z kolei dzień stresów dla mnie;p niom ale również jak siem okazało niepotrzebnych... hihi all prawie dzionek u kasi w domq;p z nią i z jej rodzinką;p niom oczywiście raniutko wielkie lanie w domu;p buahaha nei dałem siem;p a potem wspólny kościółek z kasi rodzicami, potem obiadek, na którym niespodziewanie okazałem siem być jedynym gościem;p ale hihi naprawdem loozik był, all byli dla mnie very mili, w shoku... potem zniknęliśmy na chwilkę u malutkiej w pokoju, ale nie na długo bo przyjechali goście... i hihi zasiedliśmy razem do wspólnego stołu... i tak z małymi przerwami było jush do wieczorka... hmm na początku czułem siem trochem nieswojo ale po kilku chwilach było naprawdem milutko i buahaha prześmieshnie;p tak dobshe siem bawiłem, choć czułem że kasia siem denerwowała przez all time... niom a wieczorkiem jush wybyliśmy do mnie, pobyć razem, przytulić siem, odstresować, porozmawiać i uspokoić;***
tak to jednak były bardzo ważne dni... dwie oficjalne można powiedzieć wizyty... efekt jest taki, że teraz jakby nie było jesteśmy jeshcze bardziej razem;* oboje zaistnieliśmy w trochem inny sposób w nashych rodzinach... ja jestem bardzo shczęśliwy, i mam nadzieję że kasia tesh, powiedzmy że to były pracowite wolne dni, ale powiedzmy także że opłacało siem, bardzo nawet... bo teraz być moshe będzie jush łatwiej...
kotq dziękujem za all i jednocześnie przeprasham za te przykrości które mogłem Ci sprawić, jesli tak było to wiedz że nie chciałem...
naprawde very kochana jesteś...;***
...most important days...!! |