justynek//n-log home>>foto >> |
2004.04.28 19:00:52 |
link|komentarz (2) |
I jeszcze... Bo ja wiem, ze to nudne. Komu by sie chcialo czytac o tym ile jeszcze zostalo mi nauki i co bedzie na kolacje ? Albo ile kaw juz wypilam, zeby nie pasc na twarz? Mi tam by sie nie chcialo. No ale lajf is lajf, a u mnie ostatnio sie nie dzieje nic poza nauka i jedzeniem. Powiem wiecej. Jedzenie to najbardziej emocjonujacy moment kazdego dnia. Mile sa jeszcze wieczory, kiedy moje kochanie wraca z pracy i jest na GG. No ale przeciez nie bede tu przytaczac tych rozmow, chocby nie wiem, jak ciekawe byly :-,0) Moge za to napisac o Katowicach, bo akurat mam taki kaprys. Ja wiem, ze nauka i te sprawy... no ale wlasnie zrobilam sobie druga kawe, a kawe nalezy pic przy kompie, a nie w lozku.. w zwiazku z tym, ze ucze sie w lozku (bo nigdzie indziej nie ma miejsca na te wszystkie ksiazki,0) picie kawy nie moze byc wykonywane rownoczesnie z uczeniem sie. Co to ja mialam.. aa.. no wiec o Katowicach mialo byc. Z reguly wysiadam tam na dworcu, przechodze pod Empik na autobus i jade gdzies dalej. Ostatnio jednak mialam okazje troche „pozwiedzac”, bo pojechalam sobie obejrzec tamtejsza ASP. Nie wiem, czy to tylko moje wrazenie, ale im dalej od dworca, tym gorzej. W centrum za to sklepow zatrzesienie, wystawy az kluja w oczy, ceny zreszta tez. I nie chodzi o to, ze jakos bardzo mnie to oszalamialo. W Poznaniu tez mamy sklepy z ciuchami i restauracje.. mamy nawet Starowke, czego o Katowicach nie mozna powiedziec... podobno tamtejszy „rynek”, to ten placyk z torami obok Muzeum Narodowego.. hmm.. Tyle, ze tam te wystawy sa jakies wieksze i w wiekszych skupiskach. Taka ulica 3 maja na przyklad, to jedna wielka wystawa ciuchow byla, a ja akurat bylam spragniona i szukalam knajpy. W koncu udalo mi sie cos znalezc na placu Wolnosci... i nie zebym narzekala... piwo 4 zl, barmanka sympatyczna... ale chyba jakis zjazd mlodocianych hip-hopowcow tam sie odbywal ;P Nie dosc, ze przez caly czas lecial hip-hop, to w dodatku wszyscy.. ale to wszyscy byli ubrani zgodnie z moda obowiazujaca w tych kregach i mowili „joł men” ;-,0) No i nie wszyscy byli pelnoletni, bo dwie osoby kupowaly piwo calej reszcie ;-,0) To tyle jesli chodzi o centrum... no moze jeszcze wspomne, ze w ciagu godziny zostalam zaczepiona 5 razy przez podejrzanych osobnikow (i jedna osobniczke,0), bo brakowalo im drobnych do : piwa, wina, biletu na autobus, papierosow i jedzenia. Taki klimat (jak to stwierdzil moj facet,0). Poza tym wole byc zaczepiana w centrum, gdzie jest mnostwo ludzi, niz w ciemnych uliczkach, ktorych w tej metropolii nie brakuje. ASP znajduje sie wlasnie przy koncu z jednej takich ulic.. tzn. sama Raciborska jest calkiem spora... ale wokol jest mnostwo podejrzanych miejsc i nie ukrywam, ze momentami czulam sie nieswojo idac tamtedy. Na szczescie widok uczelni zrekompensowal mi wszystkie inne braki. Budynek z zewnatrz niepozorny i maly.. w srodku co prawda rowniez maly, ale przez to sprawia wrazenie przytulnego i kameralnego miejsca. Taki.. fajny klimat tam jest... i ludzie sympatyczni... i w poniedzialek znowu tam jade (tym razem z pracami na konsultacje,0) :-,0) A w ogole to... to chyba ten tekst jest za dlugi i nikomu nie bedzie sie chcialo go czytac, ale co tam :-,0) Cieszcie sie, ze nie zaczelam szczegolowo opisywac wystawy w Muzeum Slaskim ;-,0) Humor mi sie wybitnie poprawil... i kawa chyba w koncu zadzialala... ciekawe na jak dlugo... |
|