justynek//n-log home>>foto >>
2004.05.06 23:31:08
link|komentarz (6)
Pociagami jezdze czesto. Mialam okazje jechac ze studentami wroclawskiej ASP, ktorzy mieli szczury w sloiku, zakonnicami, rodzinami z dziecmi, niedoszlym strazakiem, hipisem, ktory byl lysy i myslalam, ze to skin i cala masa nieciekawych ludzi.. ale pierwszy raz towarzyszyl mi w podrozy ORGANISTA KOSCIELNY, ktory w dodatku wracal z randki z dziewczyna poznana przez internet. Idziemy jak widac z duchem czasu :-,0)
W drodze powrotnej mialam w przedziale trzy spiace krolewny i statecznego pana, lat ok. 50. Nagle wparowal inny pan z wielka skorzana torba na ramieniu, ktora pamietala chyba lepsze czasy i rozwichrzonymi wlosami, ktorych zapewne w tych lepszych czasach bylo wiecej. Usiadl, polozyl kolo siebie torbe i zaczal nawiazywac znajomosc ze statecznym panem. Najpierw zagail cos o pogodzie, a potem zapytal, czy pan nr 1 zagra z nim w karty. Na co tamten odrzekl mu, ze nie gra. Pan z torba bardzo sie zdziwil..
Pan z torba: Nie gra pan ? A przed wojna sie nie grywalo ? Brydz.. Poker ? (ciekawe, ktora wojne mial na mysli, bo pan, ktory siedzial w przedziale wygladal na 50 lat.. moze nawet mniej i nie sadze, zeby przed druga wojna swiatowa byl na swiecie, a co dopiero mowic o grze w karty,0)
Pan bez torby: Nie.
Pan z torba: Jak to nie ? Nigdy pan nie gral ?
P.b.t.: Grywalem kiedys.
P.z.t.: No to zagramy.
P.b.t.: Nie.
P.z.t.: Dlaczego nie ?
P.b.t.: Teraz nie jest najlepszy moment.
Pan z torba chyba sie obrazil i stwierdzil: „Ide na piwo. Tu nie bedzie co robic.” W tym momencie wybuchnelam smiechem... chociaz podczas calego dialogu udawalam, ze spie ;-,0)