|
starac się spokojnie policzyć do 10....1,,22,,,3,,,4.... starać się uspokoić rozdygotane ręce, zwalczyć tą wciąż rosnącą nienawiść... nienawiść jakiej do tej pory nigdy nie zaznałam... nie wiedziałąm, ze moze byc tak gwałtowna i tak silna.... nie potrafię się teraz pozbierać. mam jedną wielką rane.... szczęście to bajka... bajka o bajce. Kocham bajki... Ale dla mnie nie są dostepne.
plączą mi sie liczby... co jest po 6.. jezsu... nie pamietam.. napard enie pamietam.... to mnie zjada od środka.. nie potrafie juz myslec...
chwila uspokojenia trwała niecałe 10 min... starałam sie opanować.. staral się tłumaczyć.... Nie dałam rady, nie daje... oczy się otwierają... boli... koncówka rozmowy była najlepsza.... znowu całą dygoczę.. znowu cała sie tzrese.. znowu łzy sie leją strumieniem... nie potrafię zapanować nad swoim ciałem.... tak bardzo czuję sie samotna.... tak bardzo czuję się niekochana... tak bardzo jestem w tej chwili pzrepełniona nienawiścią, goryczą, zalem. zaparwione domieszką pustki |