(3kB) (3kB)

2004.06.04 04:25:07

link
komentarz (1)
tesknie.. nie moge spac. chciałabym mu napisac smsa wstylu "tesknie Aniołku, wiesz?" ale nie moge. dziwne uczucie. wstrzymywanie uczuć względem tej drugiej ukochanej osoby. przeciez do niedawna potrafiłam. potrafiłam być jak warzywko. teraz wiem co straciłam. wiem tez, dlaczego on może wiecej mnie nigdy nie cchiec. bo kto w sumie normalny chciałby byc z prawdziwą królowa śniegu? pamietam jak wysyłałam mu smsmy i emeile. jakw nich zapewniałam ze kocham. czuje ze mogłabym na powrót opisć te e-meile. zreszta.. ciekawe czy on je czsaami jeszcze czyta. ciekawe czy on je jeszcze ma. ja jego mm. czasami lubie sobie przejrzec. pzregladam nawet zdjecia z jorku. on pewnie wszystkie wywalił. pewnie teraz woli e-meile tamtej dziewczyny. A co bedzie jak mnie juz nigdy nie pokocha..... bedzie nic-wielka pustka kóra pożre cała moja dusze, która bedzie toczyć dlaszą cześć zgnilizny. Pewnie nie byłabym w stanie powiedzieć mu "żegnaj, sorki, ale tak cie kocham, że nie cchce cie wiedziec. boli... bo ty mni e nienawidzisz.. i w sumie masz rcje."

miałam sen. sniło mi sie że on sie zcaczł spotykac z tamta. coraz czesciej widziałam ich na miescie. w koncu byli razem.. w jakie sposób? nie wiem.. moze tez podła mu nieśmiało reke n a cmentarzu? kto wie..? tylko oni... kocham, kochałam. jak sie z nim spotykałam mówił tylko o niej. był wniebowziety czyli -ZKOCHANY. sniło mi sie ze płakałam. pobiegłam -jak njadalej od niego i jego hmmm(. ni pzrejfdzie mi pzrez mysl to słowo.... nie chce, boje sie twego,,wole dmuchac na zimne....,0)dobiegam do domu. mama sie spytała jak w szkole. uśmiechnełm sie i pwoiedziałam ze dobzre... chciała pogadac. to były puiste słowa, które sie wlokły w nieskończonosc. w koncu dała mi spokój... poszłam do siebie... zawiesiłam krzyzyk na szyi, przytuliłam sie do zdjecia... nóż był osty i nic nie czułam. ból po odrzuceniu był silniejszy... widziałam ile było czerwonego. rece slizgały mi sie. nie czułam odoru metliczej krwi. czułam jego skóre, której tak pragnełam do konca dotykac. tak było najlepiej....

obudziłam sie.. płakłam... czy ten sen oznacza koniec? mam sie poddac? boże.. pzreciez on najchetniej po kazdym spotkaniu jego kawałeczk skóry ze mna chciałby umyc rece. a ja tak pragne znalesc sie w jego ramionach. zanalesc tam ukojenie. usłyszec "kocham cie.." za duzo wymagam od życia.. za duzo pragne... pewnie nigdy juz od niego tego nie dostane. on mna pogardza.

czuje ze tamta natalia wrca. chce sie usmiechc. che mówic wszystko. che życ szczesliwie, bez zarzutów. pewnie zostanie odrzucona....