22:33 / 02.01.2001 link komentarz (1) | heh... na poczatku chce powiedziec ze zwykle nie prowadze czegos jak pamietnik or whatever... ale nadszedl czas, zeby zaczac to robic. A to dlatego, ze moje zycie zupelnie nie powinno wygladac tak jak wyglada...
Heh nie wiem, moze wiecie jak to jest jak sie kocha kogos myslac o NIM ze ta osoba odwzajemnia to uczucie.... Nie wiem, moze tak jest moze nie jest, niewazne...
Otoz hmm... ten nowy 2001 rok zaczalem od godziny 10. Standard wiecie, kapiel te sprawy, wyszykowalem sie, bo od 15 musialem jechac po wypozyczony, na impreze ktora wspolorganizowalem, sprzet. Ale powiem wam jeszcze cos, gdy sie obudzilem wiedzialem podswiadomie co sie wydarzy... Wiedzialem ze ONA w koncu odwzajemni to co do NIEJ czuje, bylem prawie pewnien ze tej nocy bede szczesliwy [ale niestety tak sie nie stalo, o tym dalej]...
A wiec luz, godzina 20, sprzet zlozony, zaczelismy ludzi wpuszczac, bylo nas ok 60 osob na imprezie, ktora rozpoczynala ten nowy, 2001 rok...
Siedzialem za mikserem i gralem, czas plynal i plynal a ja ciagle nie moglem sie doczekac tej chwili kiedy ONA wejdzie i zrobi to czego pragnalem najbardziej w zyciu... Oka wybila 24, wszyscy zebralismy sie na placu glownym w moim miescie, aby przywitac ten rok.. fajerwerki, petardy i cala reszta tego gowna... bylo fajnie.... wrocilismy na impreze...
Gdy juz bylem w srodku ONA przyszla, poprosila mnie zebym wyszedl na parkiet... zrobilem to o co ONA prosila... wtedy objela mnie czule i zaczelismy sie calowac... poczulem sie jak niebo i ziemia kreci sie wokl mnie i JEJ.... bylem w niebie... nareszcie poczulem ze ONA pragnie byc ze mna... ale tak niestety nie bylo :[
Otoz po tym pocalunku na chwile zniknela z moich oczu... myslalem ze gdzies wyszla, zaczelem JEJ szukac.... niestety bezskutecznie.... jej juz NIE BYLO :[[[[
Pomyslalem... oka... pewnie pojechala spowrotem na impreze... moze nie mogla mnie zabrac... nie wiem... zniknela po prostu
Czas mijal.. godzina za godzina... zrobil sie ranek... okolo 6sta nad ranem
Impreza na ktorej gralem powoli dobiegala do konca, ludzie zaczeli sie rozchodzic do domow... NAGLE do sali wpadl moj przyjaciel [moj byly przyjaciel, bo po tym co mi zrobil, jest dla mnie po prostu 0... on dla mnie nie istnieje, nienawidze go, gdybym go nie znal to bym mu zajebal] i mowi, ze byl z NIA na imprezie i ze sa razem... W jednej chwili caly swiat sie zawalil... to byl dla mnie SZOK :[
Wzielem taxe, pojechalem pod dom... wysiadlem, zaplacilem za taxe, zyczylem taxiarzowi szczesliwego nowego.... pomyslalem "NIE, tak nie moze byc"... poszedlem do monopola (jest ok 200 metrow od bloku w ktorym mieszkam,0)... qpilem fajki i 0.5 L vodki... wjechalem na 8sme pietro... wyszedlem na galerie.... zaczelem pic... Na poczatku odrzucal mnie smak vodki [bo naprawde rzadko pije], ale po kilku lykach juz mi nie zalezalo... W 45 min wypilem wszystko, zatoczylem sie do domu...
W domu rzygalem 2 godziny.... potem sie polozylem... spalem moze z 5 godzin po czym wstalem, bo odwiezc sprzet wypozyczony musialem... Poszedlem do qmpla, wzielismy samochod... pojechalismy oddac sprzet... Wrocilem do domu... heh nastepny dzien szkola, na 8sma rano... polozylem sie o 23... niestety nie moglem zasnac... CALY CZAS O NIEJ MYSLALEM... myslalem o tym co ONA mi zrobila i jak bardzo mimo wszystko ja kocham, mimo tego co mi zrobila.... PLAKALEM... pierwszy raz od roku plakalem. plakalem jak dziecko... Ok. 5 postanowilem wyslac sms'a do kolezanki... niestety spala i dopiero rano odpowiedziala... Dzisiaj znowu w caffe... pracuje... ON (byly moj przyjaciel,0) byl tez w caffe... powiedzialem mu zeby SPIERDALAL...
Heh... czuje sie teraz tak... jakby ktos wyrwal mi serce i wyrzucil je do smieci... a moje uczucia razem z nim... Swiat jest pojebany....
|