biggus_dickus // odwiedzony 487119 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1835 sztuk)
11:12 / 09.06.2004
link
komentarz (7)
A w ogole, to dzien rozpoczalem od przypomnienia sobie paru kawalkow Nagłego Ataku Spawacza :) Pozniej pojechalem, kupilem buty i wrocilem do domu. W drodze powrotnej w busie jechalo przynajmniej dwoch wariatow. Najpierw jeden z nich wyjal lutownice, zaczal ja rozbierac przy uzyciu zebow, smiecic, po czym zameczal monologiem pasazerke, ktora siedziala obok niego. Nie pomoglo nawet, ze kierowca chcial go wyprosic. Drugi wariat siedzacy w innym miejscu pod koniec wycieczki postanowil spojrzec na droge przez zwiniete w rulon papierki, ktore wiozl ze soba. I zeby to jeszcze bylo dziecko, a te jego papierki to zwykle zwiniete w rulon kartki A4. Ale nie, to byl facet gdzies ok. 26 lat z wygladu, a to co wiozl mialo dlugosc przynajmniej pol metra. No coz, wariatow nie brakuje :)

A teraz moze troche o rozrywce, jaka mialem w ostatnim czasie. W piatek wybralem sie na koncert z kolezanka. Krotko mowiac bylo przezajebiscie :) Na poczatku mozna bylo sie bawic do kawalkow zapodawanych przez DJ 600 V. Mniej wiecej jak o 20:30 wbilismy do klubu, tak 600 V gral prawie do 23. Podczas jego wystepu na parkiecie mozna bylo zobaczyc pokaz break dance, ktory niestety nieco odbiegal jakosciowo od tego, co widzialem przed Hieroglyphics dwa tygodnie temu. Tak czy owak chlopaki tez pokazali klase. 600 V rozgrzal publike i przygotowal jak nalezy do wystepu pierwszej ekipy, ktora po nim grala. Po nim na scene wyszli Vienio i Pele prezentujac swoj material zarowno z "Autentyka 2", "Autentyka 3" (ktory dopiero ma wyjsc, albo juz jest... nie wiem i szczerze mowiac nie interesuje mnie to), a takze cos ze starszych kawalkow Molesty. Choc w domu zmusilem sie dwukrotnie do przesluchania "Autentyka 2" przed koncertem i szczerze przyznam, ze nawet 2 czy 3 bity wpadly mi w ucho, tak Vienio i Pele nie potrafili rozbudzic we mnie pozytywnych emocji na koncercie. Nawet podklady zbytnio mnie nie jaraly, a freestyle Vienia (jesli dobrze pamietam) opieral sie glownie na powtarzaniu slowa "kurwa". I taki to byl wystep tych dwoch pajacy, ktory na szczescie trwal tylko ok. 30 minut i byl praktycznie pierwszym wystepem :) Jedynie moge pochwalic tutaj DJ Romka, ktory nie dal dupy i zaprezentowal klase. To dobrze, ale najlepsze zostalo na koniec. Po czlonkach Molesty na scene wyszli WWO. Przy nich juz potrafilem sie bawic jak nalezy :) Chlopaki zagrali zarowno kawalki z pierwszej, jak i z drugiej plyty plus cos z archiwum Zipów :) Jesli dobrze pamietam, mozna bylo uslyszec m.in. takie kawalki, jak "W Witrynach Odbicia", "Jeszcze będzie czas" (dla mnie kozak), "Polskie realia" oraz z drugiej plytki "Mówisz i masz", "W Wyjątkowych Okolicznoścaich" (kolejne dwa kozaki), "Uważaj jak tańczysz", "Damy radę", a takze "Nie bój się zmiany na lepsze" (niestety bez Soundkail, ale i tak dali rade i odstawili ten numer bez zastrzezen). DJ Deszczu Strugi nie byl gorszy od swych poprzednikow i tez pokazal, ze potrafi obslugiwac gramofony :) Sokół i Jędker grali ok. 40 minut, a przed nimi na scenie pojawil sie jeszcze pewien szczyl, ktory krotko mowiac rozjebal mnie swoim wystepem :) Lepek ma 14 lat, a zaprezentowal cholernie wysoki poziom bitboxu, jak na tak mlody wiek. Krotko mowiac tez dal rady :) Ale wracajac do wystepow glownych ekip, to po WWO na scenie pojawil sie Fenomen. Ekipa z Yelonek zaczela od numeru z nowej plyty, ktora ma pojawic sie pod koniec tego roku. Kawalek mnie rozniosl. Jesli cala plyta bedzie w takich klimatach, to bedzie to idealne wymieszanie tego, co stanowilo zawartosc "Efektu" z materialem z "Sam na sam". Klimatyczne teksty, dobry podklad i tematyka, czyli to, za co lubie ten zespol. No ale wracajac do wystepu Feno, ktory trwal rowniez ok. 40 minut, musze powiedziec, ze Ekonom, Żółf i Ziaja nie potrafili juz utrzymac 100% publicznosci na parkiecie. Nic dziwnego, zwazajac na fakt, iz nieustannie panowal tlok i nie kazdy zachowal sily na tyle godzin imprezowania. Jak dla mnie to i lepiej, bo wreszcie mozna bylo zarowno bawic sie blizej sceny, jak i troche odetchnac :) Obiektywnie podchodzac do wystepu Fenomenu, to pomimo, iz nie bylo to to samo, co w zeszlym roku, to i tak sadze, ze dali czadu :) Liczylem, ze zagraja dluzej i stad pewnie moj niedosyt, ale co chcialem uslyszec, to uslyszalem :) No moze bez dwoch kawalkow z pierwszej plyty, ktorych jednak mi tam brakowalo. Tak czy inaczej w ich repertuarze byly tez takie jointy, jak "Yelonky", "Sensacja" (jak dla mnie kozak... z reszta nie tylko dla mnie hehe), "Teksty", "Marzenia" (jesli mi sie nie ubzduralo) oraz "Szansa" (kolejny kozak), natomiast z drugiej plyty mozna bylo uslyszec "To nie tak", standardowo "Ludzie przeciwko ludziom" do bitu Mazsy i "Sam na sam". Na gramofonach jak poprzednim razem byl DJ Kostek, ktory rowniez sprawdzil sie tamtego wieczoru. To tyle, jesli chodzi o wystepy. Co do publiki, to zarowno naleza sie brawa, jak i pogarda. Moze zaczne od minusow, azeby po chwili rozladowac napiecie plusami :) Przede wszystkim na sam widok pewnego jelopa, ktory zjaral sie na koncercie Jeru w Kolorze jeszcze w lutym doslownie mnie nosilo. Jak widzialem ten krotko ostrzyzony leb, ta sama koszule i po niedlugim czasie te same ruchy, co wtedy pod scena, to mialem ochote kolesiowi rozwalic glowe. Takich jak on bylo niestety wiecej. Nie wiem, po co tacy ludzie przychodza na koncert... rownie dobrze mogliby sie zbakac w domu i wlaczyc glosniej muzyke. Ale tak to juz niestety bywa i nic na to nie poradze. To wlasnie stanowilo najwiekszy defekt w publice... za duzo ziola, za duzo alkoholu i niekontrolowane zachowania, niekontrolowane ruchy, tluczone kufle. Drugi minus stanowila na szczescie niewielka tylko liczba gimbusow. Nie ma to jak co chwile przepychajace sie malolaty. To tez na szczescie znioslem :) Teraz jesli chodzi o plusy, to brawa dla ludzi za liczebnosc. Caly klub byl wypchany niemalze po brzegi. Ponadto musze powiedziec, ze nie tylko pod sama scena, ale nawet daleko od niej, w calej sali byl tlok na parkiecie i ciezko bylo przejsc. Tak wiec ludzie dopisali :) No a my ewakuowalismy sie okolo godziny pierwszej. Jeszcze tylko spacerek powrotny w orzezwiajacym deszczu i w ten sposob zakonczyl sie ten jakze mily i cudowny wieczor :)

Po odprowadzeniu kolezanki pojechalem przenocowac do Krzyśka. Zamiast polozyc sie spac jak czlowiek niedlugo po powrocie, to oczywiscie jakos czas tak szybko zlecial i bylo po 4, zanim usnalem. 3 godziny snu i do szkoly. A w szkole niespodziewany egzamin z materialu, o ktorym nie mialem zielonego pojecia. Z reszta nie tylko ja. Babka wystraszyla sie narzekania ludzi, wytlumaczyla o co jej chodzi i tym sposobem jakos dalem rady :) W niedziele natomiast egzamin zostal przelozony na 2 tygodnie w przod, wiec jeszcze niestety nie mam wakacji. Ale co tam, i tak musze jechac do szkoly za 2 tygodnie i tak, wiec na jedno mi wychodzi, bo uczyl sie i tak za wiele nie bede :> No ale wracajac do rozrywki w ostatnim czasie, to wczoraj bylem na dlugo juz wyczekiwanej "Troi". Film pomimo kilku bledow, niedociagniec i kiepskiej gry coniektorych aktorow zaspokoil moje gusta. Jestem zadowolony, podobal mi sie. Dzis mialem isc na "Van Helsing", ale fizycznie nie dalem rady nawet doczekac sie tego filmu, gdyz seans byl po godz. 17. Jestem chory, boli mnie gardlo, mam katar i dogorewam. To mi troche nie na reke, ale przynajmniej zalatwie pare spraw niezwiazanych z praca.