15:55 / 14.06.2004 link komentarz (1) | Wczoraj wieczorem sobie wyszedlem. Tak o na spacer. I tylko jak rozpoczynalem ten spacer, kiedy jeszcze szedlem sam stwierdzilem, ze nie chce spotkac nikogo znajomego. Nikogo, procz osoby, z ktora bylem umowiony. Jak na zlosc znajomych spotykalem przeroznych. Takie male miasteczko, co krok to znajomy. Mniejsza o to. Podczas wczorajszej wyprawy postanowilem zblizyc sie do Zygchuja. Wystarczylo mi tylko przejsc obok, aby wzburzyc w sobie emocje i przyspieszyc kroku. Kilkadziesiat minut pozniej bylismy w parku. Tam zachcialo nam sie czegos nowego, czegos fajnego. Jako, ze to miasto przytlacza i nie ma tu co robic, mielismy pomysl nawet dobry, lecz nie udalo nam sie go zrealizowac. Poszlismy wiec do Bólu, gdzie poznym wieczorem obsluga najwyrazniej jest nazbyt zdezorientowana. Poza tym co moge rzec o tym miejscu? Cole maja nawet tania, ale niedobra. Cierpka, ciepla, bez lodu i cytryny. A ble. Ale przynajmniej jest wesolo. Najpierw mielismy okazje ogladac dwoch facetow tanczacych (?) albo bawiacych sie w cos, moze grali w jakas gre, nie wiem. Po chwili bez slowa najwyrazniej jeden sie na drugiego obrazil i udal sie przez park w swoja strone, drugi natomiast przez kilka minut stal w bezruchu i patrzyl, jak jego towarzysz znika za horyzontem. Zajebista zabawa, moze tez kiedys sprobuje. Jesli juz nie bedzie nic innego do roboty, to kto wie. Tylko jeszcze jakis taki pomysl na obrazenie sie musze miec, no chyba, ze oni tak nagle specjalnie i bez powodu. |