08:57 / 16.07.2004 link komentarz (3) | Żyję. Tak mi się przynajmniej wydaje. Mam już net, działa gg, a chęci do pisania chyba przez ten czas ciągle kopulowały, bo strasznie ich mam teraz dużo. Jako że przez miesiąc mego blogowego niebytu, wydarzyło się u mnie tyle, co u Esmeraldy w ciągu 3 odcinków, więc miłości, zdrady, zabójstwa, trzygodzinne trzymanie się za rękę, a ojciec chrzestny okazał się żoną stryja teścia mojego psa lubiącym grać w ping-ponga na bosaka i w gorsecie z cekinami, śpieszę ze skróconą relacją tych pięknych dni.
1. Przeżyłam romans. Ze służbą zdrowia. Znów miałam przyjemność skręcić nogę schodząc po schodach. Było miło póki sąsiad nie postanowił mi jej nastawić. Na szczęście był profesjonalistą i stopę nadal mam zwróconą przed siebie . Pieniądze z ubezpieczenia, które znając PZU otrzymam w lipcu 2006, wstępnie przeznaczyłam na hedonistyczne rozrywki w jednym z większych polskich miast.
2. Amor, na którego czekam od tak dawna, w końcu mnie znalazł i ustrzelił. Niestety chyba nie trafił w ma kamienne serce, tylko nieco poniżej pępka, w miejscu gdzie tułów w naturalny sposób dzieli się na pół, tworząc kończyny dolne. Uczucie było gorące, namiętne, szalone i krótkie, i jakoś specjalnie nie żałuję, że minęło.
3. Babcie me kochane, dbając o dobro ich kochanej Matrtusi zafundowały jej pielgrzymkę do Częstochowy. Choć zafundowały to za dużo powiedziane, bo szoferem i sponsorem wysokiej jakości benzyny bezołowiowej z 98 oktanami byłam ja sama. Będąc niepokorną wnusią nie poszłam ukorzyć się przed obrazem Najświętszej Panienki i czekałam w kruchcie. W czasie gdy obie me dobroczynki (nie potrafię znaleźć odpowiedniego rodzaju żeńskiego od dobroczyńcy) sukniami swemi froterowały podłogę bazyliki na Jeleniej Górze, ja zastanawiałam się czy tynki budowli mają kolor beżowy, czy może raczej wpadają w delikatny łososiowy z subtelną nutką szafranowego. Jak już wspominałam te głębokie me refleksje w świętym miejscu okazały się bardzo owocne.
4. Z powodu hulaszczego trybu życia, mam kieszenie totalnie wypłukane z gotówki, przez co wszelkie me plany wakacyjne stoją pod znakiem zapytania. Nawet jeżdżąc stopem, trzeba mieć jakiś bilon na bułkę. Niniejszym więc oświadczam, że lipiec najprawdopodobniej spędzę w miejscu zamieszkania (moim), za to w sierpniu za to co odłożę planuję wycieczkę do Amsterdamu, gdzie mam zapewnione już noclegi i wyżywienie. W chwili desperacji miałam ochotę oferować swe młode i aseksualne ciało bogatym mezczyznom w średnim wieku, od pomysłu tego odwiodła mnie jednak moja kobieca intuicja.
Ponieważ pies mój przeuroczy domaga się wyjścia na dwór (tłumaczenie dla centusiów: na pole) w celu opróżnienia pęcherza z produktów przemiany związków azotowych, przerywam punktowanie i się odmeldowuję.
|