08:00 / 05.08.2004 link komentarz (2) | od niedzieli wieczór półistnieję. z tego swoistego półletargu wytrącają mnie rozmowy, z Nim.
za oknem błyska swoimi refleksami słońce, a ja zastanawiam się czy wybyć na hamak czy zrobić zakupy, posprzątać i relaksacyjnie odwiedzić solarium. ale jak to zrobić,gdy słońce nie daje za wygraną. kiedy ja w akcie desperacji coś postanawiam- pogoda się buntuje.
eh. zaraz założę bikini. a reszta obowiązków przesunie się na tzw. 'potem'.
mam mały rozgardiasz z babcią, ordynator chciał ją położyć do szpitala, ale jakoś się wybroniła. zawieszka do piątku, potem 'się zobaczy'. owszem- martwię się, w końcu to moja babcia. a teraz, gdy wszystko jest na mojej głowie[ no dobra nie wszystko- dziś obiad jem u niej] muszę być czujna. całe szczęście, że cokolwiek robię, czynię to w imię miłości. z Jego imieniem na ustach i jest mi łatwiej.
w sprawie studiów...będę wiedzieć do końca tygodnia, a jak nie-muszę zabrać papiery i pojechać do krk. tak- do przepięknego Krakowa- Jego rodzinnego miasta, które kiedys stanię się i moim miastem. tak bardzo tego pragnę. oczami wyobraźni widzę jak spacerujemy uliczkami Kazimierza, przeczesujemy wzrokiem najpiękniejsze zakątki. Nasze zakątki. dzisiaj wszystko nastaja mnie pozytywnie, nawet bucząca wiertarka udarowa za oknem. a przy śniadaniu wpadłam na poranny program tvp2 właśnie o Krakowie. mmmm...
poranny telefon był kwintesencją zmysłowości, wiesz? |