09:03 / 19.08.2004 link komentarz (2) | metafizyka wspólnego zasypiania...
ze wspólnego tygodnia pozostały niecałe 2 dni. potem jeszcze weekend u mnie.
mój Kot siedzi teraz w pracy...jego szefa najchętniej bym wykastrowała. ale obowiązki dorosłości przewyższają moje fanaberie. jednak jestem w stanie znieść wiele, byleby sprawić Mu radość.
płaczę z miłości, śmieję się przez łzy ze szczęścia, jakie mnie spotkało. ja nadal w to nie mogę uwierzyć. że można tyle dostać. za Istnienie obok, za moje jestestwo.
to On głaszcze mnie po policzku z czułością i delikatnością muśnięć motyla.
do wczoraj byczyliśmy się w górach. przyjaciele robili nocne libacje, a my...My leżeliśmy sobie niewinnie na łóżku. nasze rozmowy był poprzetykane wysublimowaną nicią pożądania i ekstazy.
powiem smiało, że inni mogą się od nas uczyć zrozumienia, wspólnego języka, zaufania i radości życia.
pokażcie mi Mężczyznę, który zawiózłby swoją kobietę do obcego państwa tylko po to, by ta mogła skosztować lodów cynamonowych?
tak. mój Kot mnie zawiózł. co więcej...pojechaliśmy na słowację zjeść śniadanie. w samo południe [bo wcześniej ciężko było wyjść z łóżka i wziąść zimny prysznic na ostudzenie żądzy.]
nie da się opisać tego, co się tam działo. aha...i od razu mówię wszem i wobec straż graniczna wcale nie zabiera kołpaków i tablic rejestracyjnych, gdy zatrzymuje auto,tak samo jak samochód nie jest w stanie jechać bez tylnych kół.
to w ramach sprostowania dla pewnej zrauszonej przyjacióły, która pewnie i taj tego nie przeczyta...ale żeby nie było- zamieściłam.
wczoraj wspólne popołudnie z Jego znajomymi, może oni już niedługo będą i moimi. bardzo pozytywni ludzie. tu jest tyle knajpek...a każda z niepowtarzalnym klimatem. ja iwem, dlaczego tak bardzo lubię moje 7, bo ma ten styl.
potem wypożyczalnia i film, gin&tonic i On...o tak. On.
przyjaciele pojechali do domu, pewnie już powinni być na miejscu, a ja... zwiedziłam już Wawel.
..hmmmm wstaliśmy o 6:30. ach..uwielbiam budzić się obok Niego i na powitanie szepnąć zmysłowo 'dzień dobry Kocie' uwielbiam wtulać się w Jegoi silne ramiona, oplatać Go moim udem...czuję się wtedy tak bezpiecznie, tak bardzo kochana.
szybkie śniadanie i każde w swoim kierunku. samotna do 15, potem znów Go zobaczę. oczywiście zdzwonił. jak zawze, kiedy nie możemy być razem o 8:00. spacerowałą grodzką i słyszałam Jego głos. to takie cudowne.
jak dobrze, że w Krakowie są kawiarenki całodobowe...On o niczym nie wie, za to ja za moment pójdę na latte i jakieś przepyszne ciastko. by rozkoszować sie dalej porankiem. naszym porankiem.
nie mogę się doczekać kiedy Cię znów ujrzę, poczuję Twóje perfumy zmysłowo połącone ze skórą. elegancki, powściągliwy w służbowym uniformie...wyglądasz sexy.
uciekam...by upajać się moim Krakowem. |