14:35 / 25.08.2004 link komentarz (1) | FELIETON Tyma z Rzeczypospolitej
"(...) Z szacunku dla samego siebie wybrałem się do pobliskiego straganu po czereśnie. A tu słyszę, za moimi plecami rozmowa. Dwóch młodych opowiada sobie zdarzenie, jak to jeden z nich chciał jakiegoś przechodnia zabić (pobić?) ławką, bo ten przechodzień mu się nie podobał. I czekał, żeby tylko ten przechodzień spojrzał na niego, to już będzie pretekst, żeby go tą ławką... Słów używali wulgarnych i obscenicznych, a przy tym słownik mieli ograniczony do 40, no może 50 wyrazów. Nie cytuję, choć może pod koniec opowieści się odważę. Ogólnie byłem zdenerwowany i bałem się odwrócić. Spojrzę na niego, to uzna za pretekst i mi ławką na przykład dopier...i. A stała ławka obok akurat. Bardzo nie na rękę mi było tego dnia umrzeć zabity ławką, bo jeszcze chciałem pieski nakarmić. Ale ci z tyłu czuli się coraz lepiej i wiedziałem, że wyjścia nie mam. Odwróciłem się. Obaj o pół głowy wyżsi ode mnie, łapska grube jak końskie nogi. - Panowie, zlitujcie się! - zacząłem - przecież tu ludzie młodzi dokoła, dzieci, kobiety. Jakich wy słów używacie? Jak wam nie wstyd? Opanujcie się trochę... Przerwałem. Patrzyli na mnie zdumieni i nagle jeden ryknął:
- Miś, kurwa twoja mać w dupę jebany, to ty?
Ale farta mamy! Mietek! Dawaj, foto rób mnie z nim! Miś, kurwa! Ja pierdolę! Wziął mnie w swoje ręce, jakby brał gazetę albo puszkę piwa, trzymał mnie jak w dybach, kazał się uśmiechnąć, zrobił sobie ze mną kilka zdjęć, potem się zamienili i cały czas radośnie bili mnie po karku, mówiąc, że w dupe jebany w porzo jesteś! Potem poszli.(...)"
...czy rzeczywiście życie jest piękne??
|