ciastko // odwiedzony 132956 razy // [nlog/don't waste your time buddy nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (512 sztuk)
21:15 / 16.09.2004
link
komentarz (8)
Moją żonkę poznałem 22 lata temu. Była 19-letnim podlotkiem. Pamiętam, że po prostu chciałem ja zaliczyć jak jedną z wielu. Sam byłem wtedy 22 letnim zwykłym chłopakiem w którym buzowały hormony. Nie wiem kiedy się w niej zakochałem. Wcale nie chciałem.
W tym roku była nasza dwudziesta rocznica ślubu a ta miłość jest coraz bardziej gorąca. Wiem, że to uczucie nie jest niczym szczególnym. Jest pospolite jak wiele innych miłości. Ale jest moje..., nasze.
Przez te lata wielu naszych znajomych pobrało się a potem rozwiodło. Wiele małżeństw rozpadło się jak domki z kart. Było... nie ma.
Nie wiem czemu to piszę.... Może dlatego, że przeczytałem na czyimś nlogu, że jego autor nie wierzy w miłość? Może dlatego, że mam dzień który skłonił mnie do zadumy? Nie wiem...
Miłość, to taka maleńka iskierka. Jest niewinna, zwiewna, tańcząca nad ogniskiem. Czasem błyśnie, czasem przygaśnie, przyblednie.. Czasem rozpala się wielkim płomieniem. Czasem ledwo świeci zimnym światłem, prawie niezauważalna. Zdarza się, że rozbłyska w nagłym wybuchu, żeby za chwilkę zniknąć. Taka jest miłość...
Każda iskierka będzie się tliła, jak się nią zaopiekujesz. Jak nie dasz jej zgasnąć, podsycisz ogień.
Słyszałem kiedyś, że człowiek samotny jest jedną połówką serca która szuka drugiej, pasującej do niej. To jest jak w dwuelementowym puzzle. Tylko jedna połówka pasuje do drugiej. Razem tworzą miłość. Jak je rozłączyć, każda połówka będzie podobna do innej która znajdzie się w okolicy ale tak naprawdę pasowała będzie tylko do jednej, tej której jest przeznaczona. Pozostałe puzzle to kawałki innych dwuelementowych układanek.
Nie jestem już młodzieńcem, choć duch we mnie młodziutki. Mam trochę małżeńskiego doświadczenia, ale nie wiem czy upoważnia mnie to do dawania rad odnośnie miłości, więc jeśli chcesz, przyjmij radę. Jeśli nie zapomnij.
Iskierkę nazywaną „miłość” trzeba wciąż pielęgnować. Nie można dać jej zgasnąć. Nie można też pozwolić żeby wybuchła jak bomba, bo się spali i pochłonie opiekunów. Jasne, że czasem przygasa ale za chwilę znowu rozbłyska wesołym płomieniem.
Życie...

Ja tam w miłość wierzę, bo jak tu nie mieć wiary w coś czego doświadcza się na co dzień???

Wasz WESOŁY SANITARIUSZ vel ciastko