22:46 / 18.09.2004 link komentarz (2) | "Koffeinowy kwadrans"
Tak przyznaję się - Jestem uzależniony do kawy... Lubię ją pić w różnych fajnych miejscach. Fajnym miejscem jest kino, fajnym miejscem jest niewielka kawiarnia, fajnym miejscem jest ławka w parku, fajnym miejscem jest miejsce z kimś drugim trzymającym (swój) kubek kawy. Uzależnienie od rozpuszczalnej kawy (normalniej nie piję) łapie mnie często w domu. Musicie wiedzieć - jestem strasznym leniem i moja kawa składa się na:
- zagotowaną wodę,
- osobisty kubek
- łyżeczkę kawy
Ostatnio dysponuję takim mixem: 3 w 1, ale to wszystko trzeba rozmieszać, czyli wskazana jest ludzka ingerencja a ja jestem temu przeciwny.
To wszystko ładnie brzmi. Są też straszne momenty! Byłem kiedyś w kinie (seans z "Osadą") oczywiście nie mogłem sobie odmówić zimnej kawy ze wszystkimi dodatkami (cukier, mleko, syrop i wszystko inne o czym nie wiem, a również zostało wymieszane z kawą). Spokojnie siedziałem w kosmicznym fotelu (zawsze myślę, że są one z promów kosmicznych perfidnie wyciągnięte). Pewien siebie sączyłem moją extra-kawę przez słomkę gdy... nagle rozpoczął się film i z przerażenia się polałem! (przerażający scenariusz). Spokojnie, to nie było tak. Najzwyczajniej w świecie kawa czuła się niekomfortowo w plastikowym kubku i postanowiła rozlać się na moją jasną koszulkę! Z wielkim trudem (bo przecież w salach kinowych panuje ciemność) spostrzegłem, że pojawiły się dziwne plamy, które nie należały do ozdoby mojej koszulki. Efekt taki, że wracałem do domu poplamiony.
- I niby to takie przerażające było? W zasadzie nie, ale mam nadzieję, że chociaż przez chwilę trzymałem Was w napięciu [uśmiech] Wyciągnąłem wnioski z tej opowieści i teraz już się nie wylewa nic (przynajmniej na mnie) może trochę film mi ucieka bo robię dziwne uniki aby znaleźć słomkę ale cóż... i tak w większości razy na filmy chodzę ponownie.
znikam...
hoopla w kawowe ziarenka!
|