00:21 / 19.09.2004 link komentarz (0) | Sobota niewatpliwie byla dniem udanym. W szkole nie bylo wybitnie nudno - najpierw za sprawa tego, ze zajalem sie po prostu pisaniem swoich prywatnych "rzeczy", a pozniej po prostu byly ciekawsze zajecia. Zwlaszcza z pania od fotografiki... ech wspaniala kobieta. Jest taka utalentowana, taka ladna, ma bardzo mily glos i ciekawie opowiada :P Po szkole poznalem kolejna calkiem mila osobe, ale czy jeszcze kiedykolwiek ja zobacze i w jakich to bedzie relacjach, tego nie wiem. Wiem natomiast, ze mi cos odbilo i kto wie, czy to w koncu nie bedzie mialo "tragicznego" finalu :P Po powrocie ze szkoly okazalo sie, ze przyjechal chrzestny. Standardowo - 20 minut pierdolenia z jego strony o jego kapitalistycznych pogladach, a finalnie 100 w lapsko i banan na moim ryju :D Nie ukrywam, ze ten pieniadz bardzo teraz mnie ratuje z opresji, gdyz w ciagu dnia wyszlo jeszcze na to, ze potrzebuje o jakies 500 zl wiecej niz przewidywalem. Stajac na glowie poznym wieczorem jakos wszystko wykombinowalem tak, ze w cudowny sposob polacze wydatki i zamowie po prostu troche mniej plytek. Zamiast 500 sztuk wezme 200 albo 300 jak dobrze pojdzie, co przy oszczednosci powinno mi wystarczyc do najblizszej potencjalnej wyplaty, jesli w koncu rusze dupsko i przyjme jakas dostepna oferte roboty. Wracajac jednak do tematu, to ten arcycudowny dzien popsulo mi tylko w niewielkim stopniu male spiecie z kumplem, co on jednak dziwnie okreslil na koniec rozmowy "wkurwiles mnie, spadam". Chyba troche za bardzo sie uniosl, zwlaszcza, ze przeciez wielkiej krzywdy mu nie wyrzadzilem, a jemu i tak w rezultacie wszystko na jedno by wyszlo. Kto wie, czy nawet nie lepiej. No ale trudno sie mowi, jutro i tak sprawa bedzie "nieaktualna", wiec dobrze jest. Jutro znow szkola i choc rano sie wkurwilem, ze plan ulegl zmianie - okazalo sie, ze niepotrzebnie tak wczesnie jechalem, bo mialem 2 angielskie, wiec moglem przyjsc na 11 oraz co mnie bardziej rozdraznilo, to fakt, iz w niedziele nie mam zajec do 13, a do 18, a co wiecej, to mam 2 godziny z jebanego rysunku i 6 z grafiki komputerowej. Nie wiem, czy wytrzymam tyle w sali pelnej komputerow. Komputery przeciez wytwarzaja jakies takie pole, nie wiem co dokladnie, nie znam sie, ale zawsze przestrzegali uczeni, ze nie wolno przesiadywac przy komputerze wiecej, niz 15 minut dziennie, a co dopiero przy tylu komputerach. Ja oczywiscie bardzo dbam o zdrowie i nie moge sie narazic na promieniowanie, czy co tam z tego emanuje, wiec zapewne spierdole po 2 godzinach, zwlaszcza, ze sprawy mam do zalatwienia jutro, hehehehehe. Ok, zawijam do wyra. "Good fight, good night". |