10:00 / 30.09.2004 link komentarz (1) | Kończą się wakacje, najdłuższe w moim życiu, jednocześnie najbardziej niepewne, pełne ciągłego stresu związanego ze studiami i tym, co będę robił w tzw. nowym roku szkolnym, o ile nadejdzie. Martwiło mnie to przez całe trzy miesiące, trochę zepsuło oba wyjazdy na Północ (które mimo wszystko były świetne, bogate w przeżycia, pełne wrażeń), zdążyłem nabrać wstrętu do studiów i systemu rekrutacji, przesiąknąć lekkim pesymizmem, zwiesić głowę. Udało się za czwartym razem: dostałem się, jakimś cudem, do Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych (język angielski), także odzyskałem wiarę i z nieco większą odwagą patrzę w tej chwili w przyszłość. Rozpoczęcie jutro.
Poza tym te wakacje to mnóstwo świetnych momentów, nawet tutaj, w Gliwicach. Niby osiedlowa rutyna, ale ta nigdy nie łączy się z bezczynnością, przynajmniej K.K.O. jest cały czas pełne chęci działania. Zrobiliśmy w ostatnim okresie dwie imprezy, podchodząc do nich bardzo bezstresowo (chyba nawet za bardzo) i obie wyszły nadzwyczaj dobrze. Przyznam, że czasem sam się zastanawiam, skąd ci ludzie o imprezie wiedzą, przecież równie dobrze mogłoby być ich połowę mniej i wcale nie miałbym prawa się dziwić. Okazuje się, że frekwencja aż tak adekwatna do promocji nie jest, a może to klub, który ma swoją historię i odpowiednia ilość znajomych, których wystarczy poinformować? Tak czy inaczej, wreszcie doszedłem do przekonania, że chcę to robić regularnie, póki są możliwości i zapotrzebowanie. Odżyła we mnie potrzeba żywego uczestnictwa w hip-hopowym życiu (chociażby lokalnym), która jakiś czas temu, na skutek różnych czynników, poważnie zmalała. Właściwie wspólnie uznaliśmy, że czas na pewną konsekwencję w działaniu, bo tylko wtedy ma to sens oraz przyszłość. Czuję, że chcę tą scenę wspierać i dawać jej coś od siebie. Mieć swój, choćby najmniejszy, wkład w rozwój i przyszłość gliwickiego hip-hopu. Bardzo dużo znaczy dla mnie świadomość, że nie jestem bezużyteczny dla społeczeństwa, że pozwalam zespołom się promować, a ludziom bawić. To miasto potrzebuje rapu, więc niech go ma, nawet w postaci samej muzyki z płyt, podrywającej do tańca. Czy to tak mało dla tych, którzy kochają te dźwięki?
Denerwuje mnie gadu-gadu, ogranicza, spłyca kontakt z ludźmi, zamienia ciekawe, długie rozmowy na parę lichych zdań, które nic nie wnoszą. Chciałbym się go kiedyś pozbyć, a z każdym ze znajomych rozmawiać przez telefon lub się spotykać. Naprawdę.
A póki co czekam na rozpoczęcie roku, ciekawy nowej szkoły, i borykam się z myślami, że chcę być w porządku, ale wcale mi nie wychodzi. Wcale a wcale.
|