13:11 / 15.10.2004 link komentarz (1) | good pozdro mornin' z kafejki.wczoraj lalo jak kozie z dupy ale niezniechecilo to nas do malej eskapady po streets of london.wbilismy sie na gore czerwonego autoba i moglem podziwiac widoki.w miedzyczasie wbil sie z awantura jakis mudrzina,nie mial biletu i klocil sie z driverem.pierwczy raz moje uszy doswiadczyly ej yo bammbaclad(pisownia fonetyczna).potem bylismy na oslawionym CAMDEN.i londynczyk chcial przybiksowac z tytejszymi frytkami (chips)ale kolo z baru i tak dal nam zwykle tluste fryty.a propos CAmden to kozak dzielnica ,opor ludzi,tetni zyciem,poprostu trza uwidziec na wlasne guaza.po wycieczce krajoznawczej wbitka do blockbustera po film(i tak na nim zasnalem)Football fucktory.w miedzyczasie kupilem sobie kubek(u nawalonego,niewidomego hindusa),jakis sos do pseudospegetti z kabanosami(notabene bylo dobre),4 bronki i do naszego apartamenty czas nadszedl wracac.chinole od ktorych wynajmujemy caly czas nie znalezli nowych lokatorow i mieszkamy sami,porteryko popisuje sie ze ma przewage w posaci doswiadczenia i daje mi w krzyz ale nadejdzie dzien rewanzu.heh.dzis wyprawa do job center i po sklepach z zapytaniem o prace,kurwa leje,porter klika cos obok a ja mysle jak bedzie dalej,a narazie to jeszcze z nikim 2 zdan po angielsku nie zamienilem.porzyjemy zobaczymy.damian rano skrobie stopy jakims dziwnym przyrzadem,mysle o tobie Emilka,dzis kupilem zupke knora za 49pi.,aaaaaaaaaaa help me...,samemu to tu bym mogl kupony wysylac,porto mowi ze bedzie dobrze...that's no bolloks!!! |