pozyton // odwiedzony 21605 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (40 sztuk)
23:43 / 22.10.2004
link
komentarz (2)
w pociagu - enjoyable & i'm lovin' it

Leeeeecim:D O tak, tak...tak szybko, że nie ma czasu nawet na chwile zasiąść przed to świetliste prostokatne cudo wymagające ode mnie wieczorna porą krecika. A jeśli juz sie uda, to albo na minute, albo w tak cudownym stanie, że trzeszcząc mrużałki dostrzegam definitywnie teksturę, miękkość, chłodzik, puszystośc...poduszki. I pytam się ja, no jak tu sie nad czymś skupić jak wygaszacz ekranu mamusi natury sam sie aplikuje nieubłaganie?
Ale co?Ale uśmiech:) Czemu?Proste jak pałka z "Chłopów":D A w sumie nie tyle z nich, bo ta zaszczyta nota została mi przyznana za niedopracowana zaiste akcję dywersacyjna z kartkóweczki. Ale:P
Ojojoj...znowu pojawia się chmura poduszki. Ojojoj...hrrr wydaje sie być najpiekniejszym dźwiękiem. Szybko tylko kilka ciekawych, interesujących..cholera jak to nazwać (nie chce słowa "fajnych":D) chwil...może dwie.
Pani na przystanku. Z "fajeczką". Ależ dostojnie wciagała spaliny w te obwisłe, żółte poliki. A jaka to zapewne dobra kobieta. Oszczędzi na makijażu, gdyz sama go sobie w naturalny sposób gwarantuje. Oszczędzi dzięki "fajeczkom", bo uroczy brąz przechodzący w siwość uroczo wypełnia okołooczne partie facjaty. Słodkie. I jak błogo jej te oczy ciagna w dół. Jak u basseta. Ale...niech sobie śmierdzi, niech sobie żółknie, niech sie wypełnia i przeobraża. Se nawet dymka puści...ale do jasnej cholery stawaj głupia babo na końcu przystanku po stronie zawietrznej!!!!!!!!!! hhhmmm...i chodź te słowa były jedynie płodem myslowym zatrzymanym kontrolnie nim dotarły do narządów artykulacyjnych, jednakże widać kontrola owa ma u nas siedzibe gdzieś w okolicach oczu, bo urodziwa pani, jakoś dziwnie popatrzyła w "oczy uzbrojone" i usuneła sie w cudownej aurze szarości. W tył. Kobitoooooo!!!!zawietrzna!!!!!!!ech...nadjechało D;]
Inna sytuacja prosta. Obdarty palec, w sumie nie nowośc. właściciel najedzony, parzy herbate i postanawia zaplastrowac i poczyścic co nie co, albowiem przy tym i owym "trochu kłuje...". Sięga więc nieuzbrojonym juz okiem w głąb apteczki, wyciaga dłoń, chwyta buteleczke białą i jakiegos tam plastereczka. Nad zlewik, nakretka cyk i chlup...hmmmm..."dziwne to chlup. Ino siakieś takie geste, i nie szczypie, i w sumie sie nie pieni...hmmm" Głupio sie przyznać czym próbowałem zdezynfekować zatarcie;] Ale sama nazwa tego środka jest rozbrajająca. I nie wiem co to robiło na półce z opatrunkami. i co to w ogóle jest?! I czemu w wodoutlenienienieanalogicznej buteleczce?! druga - woda utleniona...chlup. i że tak powiem...pobudzenie układu. silny bodziec;] nawet nie musiałem patrzec na etykiete żeby wiedziec że to utlenianka;] Ale...nadal pytam po co komu >>parafina ciekła<< na składzie aptekarskim?! ;D
A czemu?A co...a no uśmiech:)Enjoyable. And I'm lovin' it. Co?:)Hehehe...no przecie pociag:)
ps. ide podziękować...