19:38 / 03.12.2004 link | Tłok była jak cholera... W końcu to były Andrzejki... Jakieś dresy pchały się na mnie, a ja permanentnie przytrzymywałam szeroki dekolt bluzki, która ciągle mi opadała z ramion... I nagle ktoś w tym wielkim tłumie zlapał mnie za rękę... Tak, żeby nikt nie zauważył... Poraz drugi spotykam Go przypadkowo na jakiejś dyskotece... Dziś znowu siedziałam w pociągu... Obok mnie babcia, ubrana w zapach nawtaliny, podjadająca co jakiś czas mandarynki... Spojrzałam na korytarz... On wyszedł z przedziału obok... Zapalił papierosa... Nie mówicie mi, że to zbieg okolicznośći...
|
|